Malik odsunął się ode mnie na milimetr i położył dłoń na moim policzku. Pogładził liczek kciukiem i patrząc mi głęboko w oczy, uśmiechnął się delikatnie. Mogłabym tak trwać wiecznie. W tych bezpiecznych ramionach, wpatrując się w te ciepłe, brązowe tęczówki. I mogło by się wydawać, że aktualnie nic nie stoi na przeszkodzie do naszego związku. Tak na prawdę, kłód rzucanych pod nogi, było dużo.
- Będąc szczerym... nigdy mi nie odpowiedziałaś. - strapił się Zayn.
Serce zaczęło mi bić szybciej. Znów nadeszła chwila, kiedy muszę podjąć szybką i równie ważną decyzję. Mam mu dać fałszywe poczucie miłości? To znaczy... kocham go, ale nie jestem gotowa na to wszystko. Cierpienie, które zadał mi Niall, wciąż pozostawało. Cherry, weź się w garść!
- Nie kochasz mnie. Wciąż kochasz jego. - Zayn odsunął się ode mnie całkowicie. Z jego twarzy można było wyczytać rozczarowanie i poniekąd ból.
- Kocham ciebie. - zaznaczyłam drugie słowo. - Nikogo innego. - podeszłam do Malika i chwyciłam jego twarz w dłonie. Sama dokładnie nie wiedziałam skąd znalazłam siłę i odwagę, by się odezwać.
No tak. Nienawidzę w sobie tej cechy. Myślę jedno, sądzę drugie, robię trzecie. Mózgu poddaj się i pozwól działać sercu!
Widocznie wypowiedziane przeze mnie słowa wystarczyły, bo chłopak objął mnie w talii i przyciągnął do siebie.
- Obiecuję zawsze być przy tobie. W dobrych i złych chwilach. Nigdy nie pozwolę, byś cierpiała.- Uśmiechnął się zalotnie, pochylił się i... przepraszam, więcej wydarzeń nie pamiętam, ale postanawiam się poprawić i na przyszłość zapamiętywać. Co ja do cholery poradzę, że zabiły mnie te jego czekoladowe tęczówki?! Każda by zginęła...
W każdym razie nasze usta złączyły się w pocałunku. I to jakim pocałunku! Najpierw delikatnie pocałował moje kąciki ust. Poczułam, że się uśmiecha. Był szczęśliwy. Ja też niezaprzeczalnie mogę to stwierdzić. Rozchyliłam delikatnie wargi i pozwoliłam na pierwsze spotkanie się języków. Odpowiedział mi głębokim i subtelnym a zarazem ognistym pocałunkiem. Myślałam, że parę ,unoszącą się z naszych gorących ciał, widać i słychać, ale to aktualnie nie miało większego znaczenia. Liczył się tylko on. Jakby nagle wszystko dookoła zniknęło ze świata i pozostaliśmy my sami. Złączeni ciałami w pięknym pocałunku. Nie chciałam opuszczać tej cudowej krainy, do której on sam mnie zaprowadził. Zaufałam chwili. Pozwoliłam czasowi uciekać...
Poczułam, jakby coś ze mnie wypłynęło na wierzch... Uczucie pożądania. Pragnienie. Chciałam poczuć Zayna.
Nie przerywając pocałunku, jedną dłoń włożyłam pod jego granatową koszulę w kratę, jeżdżąc po idealnie umięśnionym brzuchu. Drugą zaczęłam rozpinać guziki. Poczułam, że Zayn uśmiecha się szeroko. Odsunął się ode mnie, uniósł brwi i podniósł ręce.
- Pannie się gdzieś śpieszy? - zaśmiał się, a ja się naburmuszyłam. Chłopak zaczął zapinać guziki od koszuli, cały czas badając mnie wzrokiem. Uśmiech nie schodził mu z twarzy. Ja zaś splotłam ręce pod biustem. Był typem chłopaka, który nie robił niczego szybko i pochopnie.
- Wyglądasz zbyt seksownie! - tupnęłam nogą. Zayn zaśmiał się krótko, ukazując mi swoje śnieżnobiałe zęby.
- Przecież jestem atrakcyjny, to oczywiste. - rzekł skromnie, a ja parsknęłam głośno. - Nagle zrobiłaś się pewna siebie co do mnie. Dlaczego? - zapiął ostatni guzik i wziął do ręki filiżankę.
- W miłości nie można udawać. - przytoczyłam jego słowa. Przewrócił oczami i wypił łyk napoju. Odłożył kawę z powrotem na szafkę i podszedł do mnie bliżej. Zarzucił ręce, okalając moją szyję. Delikatnie musnął wargami moje czoło. Zmrużyłam oczy i wdychałam cudowny zapach jego perfum.
- Co masz dzisiaj do roboty? - usłyszałam jego głos nad sobą. Rozluźnił uścisk, dzięki czemu podniosłam głowę, by móc na niego spojrzeć.
- Nie mam jeszcze większości prezentów... No i... jakieś zakupy by się przydały na wigilię.. A tak strasznie mi się nie chce! Najlepiej usiadłabym w kącie i grała bym na gitarze... - spuściłam wzrok i wywaliłam dolną wargę.
- To może przez Internet? Chciałem cię wyciągnąć na spacer... - uniósł mój podbródek.
- Spacer? Chcesz mnie uwieść w tak zimny wieczór? - poruszyłam brwiami.
- Nie muszę cię uwodzić. - prychnął. - Już jesteś moja. - powiedział i wtulił się we mnie mocno.
- Ee.. Twoja? - wydusiłam. - No fakt, składałeś jakieś obietnice, coś mi się obiło o uszy... Ale.. jesteśmy w związku? - zapytałam. Zayn całkowicie rozluźnił uścisk i spojrzał na mnie uważnie. Jego twarz była pozbawiona emocji.
- Ja kocham ciebie, ty kochasz mnie. Co w tym trudnego? - no fakt Malik, banał po prostu.
Chwyciłam jego dłoń i zaciągnęłam go do salonu. Usiadłam na kanapie i poklepałam miejsce obok siebie. Mulat posłusznie je zajął i wbił wzrok we mnie.
- Zayn, kocham cię. I jestem przy tobie szczęśliwa. Czuję się wyjątkowa, tak jakby moja dusza była kompletnie czysta, gdy tylko na mnie spojrzysz. I kocham cię. Mówiłam to, wiem. Ale chce ci uświadomić, że teraz nie będzie nam ze sobą łatwo. Nagrywacie płytę i co za tym idzie trzeba ją będzie wypromować... Z czym wiążą się trasy... A z tymi z kolei wiążą się długie wyjazdy. Ja tu, ty tam. My, ale wciąż z dala od siebie, pełni tęsknoty. Chcę być z tobą i to tak cholernie bardzo, że nie potrafię tego ubrać w słowa. Ale ty wyjedziesz. A ja.. zostanę tu i całe dnie będę spędzać na planie. Chciałabym pracować z przekonaniem, że gdy wrócę do domu, będzie czekał na mnie facet, którego szalenie kocham. Z przekonaniem, że będę mieć do kogo się przytulić, gdy będę zmęczona. Że będę miała z kim zjeść nocną kolację. Z przekonaniem, że jesteś mój. Kocham cię... ale... teraz nie będziemy się widywać zbyt często. Czy to będzie miało sens? - zapytałam, patrząc chłopakowi prosto w oczy. Miał rację... Nagle i w dziwny sposób zrobiłam się pewna siebie w stosunku do niego.
- Zamieszkajmy razem. - uśmiechnęłam się, gdy zobaczyłam, że w oczach Zayna widać radosne iskierki.
- Zayn, daj spokój. Nie wiemy, jak to jest być ze sobą w związku, a mieszkanie razem to ważny... kamień milowy... czy coś... Co jeśli okażesz się alkoholikiem, gwałcicielem i będziesz mnie molestował? Albo że pijesz herbatę w szklance? - zacisnęłam mocniej dłoń na jego przedramieniu. Popatrzył na mnie spod byka. - No nie. Nie będziemy razem mieszkać. Nie teraz. Ale za nie długo... - chciałam coś dodać, jednak Zayn przymknął mi usta kciukiem.
- Poczekam. - uśmiechnął się delikatnie.
Harry
Choć był 22 grudnia i jakieś 2 stopnie Celciusza, siedziałem na murku przed studiem ze spuszczoną głową, całkowicie nie przejmując się tym, że moja skóra powoli zamarza. Czekałem na zwrotnego esemesa od Megan z potwierdzeniem randki. Całkowicie olałem fotografów, który traktowali mnie w tej chwili nie przedmiotowo, ale nawet jak zwierzę.
- Swatka w akcji? - usłyszałem głos Louisa.
Podniosłem głowę i obdarzyłem chłopaka małym uśmiechem. Liam i Danielle, Marta i Zayn, Lou i Ellie. Byłem w tym świetny. Chłopak westchnął i usiadł obok mnie. Nastała chwila ciszy, podczas której Lou nie spuszczał wzroku ze mnie. Ja zaś wpatrywałem się w ekran komórki. Wciąż czekałem na esemesa z odpowiedzią.
- Zawsze jest tak, że im bardziej się staramy, tym komuś innemu wychodzi lepiej. Zauważyłem to ostatnio. Ale... może czasami po prostu wystarczy poczekać? Aż samo przyjdzie? - Spojrzałem na niego uważnie. Chwila mądrości Lou? Spuściłem ponownie głowę i westchnąłem. Przyjaciel poklepał mnie po ramieniu i wstał.
- Lou? - chłopak odwrócił się, słysząc mój głos. - Jak z Niallem? - zapytałem troskliwym tonem. Wzruszył ramionami.
- Jakoś... No wiesz.. idź z nim pogadaj. Ostatnimi czasy tylko ciebie posłucha.
- Jasne. - odpowiedziałem krótko i wstałem, chowając telefon do kieszeni.
Weszliśmy z powrotem do studia. Obserwowałem uważnie Horana, jak świetnie wykończył swoją partię w Heartbreaker, którą sam napisał. Ściągnął słuchawki i wyszedł z małego pomieszczenia.
- Coś się stało? - spytał, drapiąc się za uchem.
- Nie, nie... Chodź po jakieś żarcie. - skinąłem głową w stronę drzwi.
Jak zwykle temat jedzenia zadziałał na Nialla pozytywnie, więc szybko owinął się szalikiem i wyszedł za mną.
- Schowaj te loki, rozpoznają cię. Paul prosił, żebyśmy uważali. - powiedział blondyn i naciągnął mi czapkę na oczy.
- Świetnie. - skomentowałem i poprawiłem ją.
Nie rozmawialiśmy przez 10minutową drogę do Nando's. Nie chcieliśmy, żeby usta nam spierzchły z połączenia zimna i śliny, to raz. A dwa, jak zwykle jakieś głupie zalecenia, żeby dbać o głos.
- Jesz coś na miejscu czy bierzemy tylko na wynos? - zapytałem, otwierając drzwi. Na moje głupie szczęście zachłysnąłem się zimnym powietrzem. Blondyn popatrzył na mnie wymownie, co oznaczało, że zamierza zjeść coś w restauracji.
Usiadłem przy stoliku z dala od oka i ściągnąłem czapkę. Niall męczył się z szalikiem, który trochę nieszczęśliwie mu się zaplątał. Pokręciłem głową ze śmiechem i otworzyłem menu.
- Nie myśl sobie, że jestem taki głupi. - wydusił Horan zza materiału. Rzuciłem mu krótkie spojrzenie.
- Mam ci pomóc? - zapytałem, gapiąc się na listę dań z kurczakiem.
- Nie chodzi mi o to cholerstwo. - rzekł i w końcu wyplątał się z szalika. - Wiem dlaczego mnie wyciągnąłeś. Moja decyzja się nie zmieniła. Wciąż chcę odejść. - powiedział i chwycił jedno z menu.
- Jesteś nieugięty... Niall daj spokój. Od miesiąca nie było żadnej kłótni. Poprawiliśmy się. Nie wybaczysz im tego jednego błędu? - spojrzałem na Irlandczyka przenikliwym wzrokiem.
- Nie jednego, to raz. Dwa, nie chcę być z wami już dłużej w zespole. Trzy, podjąłem decyzję. Nie płacz nad rozlanym mlekiem Harry.
- Nie mam pojęcia, jak mógłbym cię przekonać... I ciekawe, czy ktokolwiek może... Nie chcę, żebyś odchodził. - rzuciłem niemal płaczliwym tonem, co spowodowało, że Horan na mnie spojrzał.
- Wybrałeś już? - wskazał palcem na moją kartę. Dobra zmiana tematu, punkty dla Irlandii.
- Taa. - rzuciłem krótko. Poczułem wibracje w kieszeni, więc szybko wyciągnąłem z niej telefon. Wydawało mi się, że oczy mi się zaświeciły, kiedy ujrzałem odpowiedź od Megan.
Dasz radę mnie porwać? Muszę uciec z tego wariatkowa. Kontrole Adriana są równe podstępom diabła! Za pół godziny będę czekać przy furtce. :)
- Doniesiesz te torby sam? Muszę się urwać... - zwróciłem się do Niallera.
- Jasne, najwyżej znajdę jakąś fankę tragaczkę. Nie ma sprawy leć. - machnął ręką.
- Dzięki. - ubrałem się szybko i pożegnałem się z blondynem poczochraniem mu włosów.
Tak jak zapowiedziała Megan, czekała przy furtce, nerwowo rozglądając się za siebie. Wsiadła niemal biegiem i dała mi szybkiego buziaka w policzek. Poczułem tam przyjemne ciepło i uśmiechnąłem się w jej stronę.
- Popatrzysz na mnie później, jedź już proszę. On zaraz dostanie szału. - popatrzyła na mnie błagalnym wzrokiem.
Ruszyłem, tak jak poprosiła.
- Co robimy? - zapytałem. Kompletnie nie miałem pomysłu na spędzenie z nią czasu. Może to niegrzeczne, ale miałem cichą nadzieję, że to ona coś zaplanowała.
- Tylko nie miasto.. Znasz jakieś ciche miejsce? - spojrzała na mnie z zadziornym uśmieszkiem. Pokiwałem twierdząco głową i skierowałem się w stronę obrzeży Londynu.
_____________________________________________________
Cześć! ^^
To opowiadanie jest dziwne. I robi się coraz bardziej dziwniejsze... muszę to szybko skończyć, nie ma co tego męczyć już dłużej, taka prawda :D a jeśli tylko 9 osób to czyta to trochę... bida..
Napięty grafik jarania się aktywnością chłopców :D
Nowa sesja
Zdjęcie z wakacji El i Lou, które wyciekło ostatnio do sieci.
Poważni chłopcy
GIF z ttcama Niallera :D ale niespodziankę nam zrobił, no nie powiem :D
Chyba `tylko' tyle mam do napisania :D
Dziękuję za komentarze i opinie i proszę o więcej, jak za każdym razem :)
Wiśnia :)
Nie zgodzę się. Ta część jest bardzo ciekawa, jest słodko, ale nieprzesłodzone, naprawdę fajnie :)
OdpowiedzUsuńhaha,ciekawe czemu miałam wrażenie,że juz to czytaałam... :D
OdpowiedzUsuńŚwietny. Zresztą to bez znaczenia bo ty zawsze piszesz świetne rozdziały :) Oczywiście czekam na następny i mam nadzieję ze szybko go dodasz. xx
OdpowiedzUsuńPowrót Marty i Zayna ? Świetnie i idealnie dopasowani w świetle słów ;)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że już niedługo będziesz mogła przeczytać coś nowego na http://overcomemyfear.blogspot.com/ ;) xx
Fajnie :>
OdpowiedzUsuńFajny ;D Kiedy następny ?
OdpowiedzUsuńdziękuję ! :)
Usuńrozdział dziś, ale nie mam pojęcia o której, to nie ode mnie zależy :) pozdrawiam ! ^^