niedziela, 16 grudnia 2012

Part 36

 4 komentarze? Pliiissss <3
 _____________________________________

- Ale... ja już mam jedną... to znaczy... Ja już mam dziewczynę, po co mi druga? - wydukałem. Na pewno zabrzmiało to głupio, ale teraz nie potrafiłem sklecić normalnego zdania. A chciałbym... Dobrać jakieś argumenty przeciw, zostawić ich i odejść prosto do Cherry.
- Wiem, że to dla ciebie niewygodne, ale zgodnie z kontraktem, który podpisałeś... No... Zabrzmi jak szantaż i wiem, że to okropne, ale musisz to zrobić Zayn. - powiedział pan Richard, splatając ręce za sobą.
Rzuciłem spojrzenie w stronę Perrie. Opierała się o ścianę z szerokim uśmiechem, pokazując swoje dziwne zęby.. Najwyraźniej była ze wszystkiego zadowolona. Westchnąłem i spuściłem głowę.
- Od kiedy? I jak długo? - zapytałem.
Poddałem się. Wiedziałem, że nic nie wskóram. A im szybciej się temu w pełni poddam, tym lepiej. 
- Po nowym roku. Pokażecie się w jakiejś kawiarni ze dwa razy, może w jakimś kinie.. A później Perrie pojedzie z tobą w trasę. - podniosłem szybko głowę.
- Ale my mamy trasę do czerwca.. z krótką przerwą w marcu. - rzekłem jakby usprawiedliwiającym się tonem.
- Więc już masz odpowiedź, jak długo będzie to trwało. - uśmiechnął się pan Richard. 
Zacisnąłem pięść w kieszeni marynarki, a na mojej twarzy na pewno pojawiły się czerwone wypieki. 
- Możesz iść. Na pewno więcej... instrukcji.. dostaniesz w czasie. - klepnął mnie w ramię Paul.
Odwróciłem się na pięcie i nawet nie obdarzając ich spojrzeniem, ruszyłem w stronę stolika, przy którym siedziałem.
Liam rzucił mi zmartwione spojrzenie za plecami wszystkim, ale tylko pokręciłem głową. Porzuciłem wściekłą minę i wysiliłem się na uśmiech, gdy usiadłem obok Marty. Chwyciła moją rękę w swe czułe palce i delikatnie zaczęła pocierać kciukiem wierzch dłoni. 

Cherry

- Nie możemy się jakoś wymknąć? Chciałbym spędzić czas tylko z tobą. - szepnął mi Zayn na ucho
- Postaramy się urwać wcześniej. - mruknęłam kątem ust. 
- Eh... idę do toalety. - odpowiedział i już go nie było.
Sięgnęłam po torebkę i wyciągnęłam telefon. Zbliżała się dopiero 20. Zobaczyłam, że jakiś czas temu dostałam wiadomość.
Cher napisała mi, żebym spotkała się z nią przy głównym bufecie, gdy się tylko zjawię. Ups.
- Widziałaś dzisiaj Cher? - spytałam Sary.
- Nie. - zrobiła wielkie oczy w niewiedzy.
Rozglądnęłam się po sali i widząc, że Zayn nie wraca, ponownie zwróciłam się do czerwonowłosej.
- Idę jej poszukać. - mruknęłam, wstałam i ruszyłam w stronę ogromnego stołu z jedzeniem. 
Wesoła czarnowłosa w najlepsze gawędziła z młodym kelnerem, trzymającym tacę z kieliszkami perłowo-białego szampana. Była odwrócona do mnie, więc gdy dotknęłam jej ramienia, podskoczyła nieznacznie i obróciła się z zaskoczoną miną. Później, jak zawsze, wtuliła mnie w swoje ramiona.
- Co u ciebie Cherry? Dobrze się bawisz? - zapytała, rażąc promienistym uśmiechem. Rzuciła długie spojrzenie na salę, naciskając tym samym, żebym pochwaliła dzisiejszy świąteczny wystrój.
- Tak, jest pięknie. - puściłam jej oczko. - Chciałaś ze mną pogadać? - to było raczej stwierdzenie, niż pytanie, ale i niegrzeczne przejście od razu do sprawy. Dla zamglenia trochę chamskiej nutki, posłałam jej miły uśmiech.
- Ah, tak... Obiecałaś mi, że coś nagramy. Co myślisz, żeby po świętach od razu posiedzieć trochę w studio? Poczytamy trochę twoich tekstów, wybierzemy coś, nagramy i jesteś wolna.
- Brzmi jakby miało to zabrać nie więcej jak 5 minut. - zaśmiałam się cicho.
- A stety niestety, będzie trwało jakoś dwa tygodnie. - Cher zacisnęła usta w jedną kreskę.
- Więc im szybciej tym lepiej. 5 stycznia ruszam z innym projektem, więc rozumiesz. Chciałabym się wyrobić...
- Może być trudno, ale... To kiedy się widzimy? Pasuje ci 27? - zapytała na wyrost uprzejmie.
- Jasne. - skwitowałam uśmiechem. Wtem ciszę, której wcześniej nawet nie zarejestrowałam, przerwały dźwięki muzyki, dzięki której wszyscy poderwali się do tańca.
- Ten kawałek jest świetny! Zostaw tą tacę, zatańcz ze mną! - wyrwała się Cher i porwała do tańca młodego kelnera. 
Westchnęłam i oparłam się o stół z bufetem, rozglądając się po przekąskach. Zebrałam jednym ruchem dłoni łososia z białym serem w środku i odwróciłam się przodem do ludzi. Prosto do mnie zmierzał Kyle. Uśmiech na jego twarzy był tak zawadiacki i pewny siebie, że w pewnym stopniu mnie przestraszył. Zrozumiałam jednak jego intencje. Rozglądnęłam się szybko z deską ratunku. W prawo... w lewo...
Jest! Nialler stał dość niedaleko, kładąc na talerz masę jedzenia. Ruszyłam szybko w jego kierunku i chwyciłam go za ramię.
- Co jest? - zmarszczył czoło. Zaciągnęłam go w stronę tańczących par.
- Proszę, udawaj, że wszystko jest normalnie. Uśmiechnij się i tańcz. - powiedziałam, błagalnym tonem, chowając twarz w jego ramieniu.
- Opłaca mi się zadawać kilka pytań? - jego głos był trochę drżący, jakby jego język powstrzymywał się od powiedzenia kilku słów. Jakby miał wbudowaną w sobie tarczę, której mój wpływ nie ominie. Ku mojemu zdziwieniu, chłopak splótł nasze palce razem i zaczął się bujać, kompletnie nie w rytm i tempo muzyki.
- Jak chcesz. - odpowiedziałam bez emocji.
- Dlaczego tańczymy? - zachichotał gdzieś nad moim uchem. Ja sama też się uśmiechnęłam.
- Może to śmiesznie zabrzmi, ale uciekłam przed natrętem i całe szczęście, że byłeś blisko.
- Czuję się wykorzystany, zaprawdę! - oburzył się, a ja wybuchnęłam śmiechem.
Przez chwilę tańczyliśmy w ciszy. Nawet muzyka zrobiła się wolniejsza, chyba specjalnie dla nas.
- A tak po za tym to.. co u ciebie słychać? - zapytał i byłam pewna, że przegryzł przy tym wargę. Poczułam dziwne mrowienie na karku.
- Jakoś powoli. - odpowiedziałam bez przekonania.
- A jak z filmem? Kiedy wszystko rusza?
- Za niecałe dwa tygodnie. Zdałeś już prawko? - zmieniłam temat.
- Nie, mam ostatnią godzinę do wyjeżdżenia i planuję zdać przed sylwestrem.
- Ja tak samo! - zareagowałam chyba trochę za gorączkowo. Ale Horan tylko mocniej ścisnął moją dłoń. - A... - zawahałam się - Dalej chcesz odejść od chłopców? - zapytałam i tym razem to ja przegryzłam wargę.
- To dość skomplikowane. - odrzekł dość chłodnym tonem. Postanowiłam więcej nie naciskać. Po chwili wolna piosenka się skończyła, więc odstąpiłam od niego na krok i pierwszy raz od wielu dni spojrzałam mu w oczy. I po raz pierwszy ciężko było z nich cokolwiek wyczytać. Zwykle łatwo było rozpoznać jakie emocje Niall odczuwa w danym momencie. Teraz tkwiła w nich jedynie gorzka tajemnica. Może nawet chłód? Niall się zmienił. Był teraz bardziej zimny, może dojrzalszy, jakby nie ufał nikomu. Nie było już radosnych iskierek, śmiechu i ciepła. Jedynie zimno... i ta skurwiała tajemnica. Aż skrzywiłam się delikatnie, wcale tego nie chcąc.
- Coś nie tak? - zapytał. Rozplótł nasze dłonie i złapał mnie za ramię.
- Nie, w porządku. Pójdę się czegoś napić. - rzekłam, spuszczając wzrok na podłogę. Odwróciłam się na pięcie i ruszyłam w stronę bufetu.
Mogłam z nim nie tańczyć i już ewentualnie przeżyć tego debila Kyle'a ! Idiotka Cherry!
- Jak to jest? - usłyszałam znajomy głos - Uciekasz przed jednym, tańcząc z drugim, w momencie, gdy nie ma trzeciego? - odwróciłam się. O stół opierała się... Karoline. Karoline ze swoim bezczelnym, pewnym siebie uśmieszkiem. Zrobiłam niepewną minę i kurczowo złapałam się błyszczącego obrusu.
- Czego chcesz? - zapytałam, siląc się na dość odważny ton. Choć moja psychika ukazywała całkiem coś innego. 
- Oh, czy ty się mnie boisz? - zachichotała, zakrywając dłonią usta. - Na prawdę nie ma czego. Chyba, że kochasz swojego brata, to całkowicie zmienia postać rzeczy. - spoważniała nagle i wskazała palcem w stronę tańczących par. Zwróciłam głowę w ową stronę. Olaf tańczył z Sarą... a obok nich stał jeden z tych młodych kelnerów. Nagle chłopak zrobił niemal niewidoczny ruch. Z rękawa koszuli wypuścił kawałek czarnego metalu. Na początku myślałam, ze owa rzecz spadnie i roztrzaska się o podłogę, co na pewno zwróci uwagę tłumu. Nic takiego jednak się nie stało. Kelner uśmiechnął się, widząc moje niezrozumienie i wypuścił jeszcze kawałek owej rzeczy... Lufy pistoletu. 
Krew podeszła mi do mózgu. Natychmiast odwróciłam się do Karoline.
- Przestań, zrobię wszystko. - powiedziałam z nutą paniki w głosie. Ona tylko bezczelnie zachichotała. Podeszła do mnie bliżej. Nie dzieliła nas duża odległość.
- Jeśli wszystko to... w przyszłym tygodniu rozstaniesz się z Zaynem. Masz zakończyć przyjaźń z Harrym. Zniszczyć jakikolwiek kontakt z Liamem i Louisem. I nie odbudowywać kontaktu z Niallem. Zero One Direction w twoim życiu. No i... - ceremonialnie spojrzała w górę, zamyślając się - Hmmm... A może tak znikniesz z życia publicznego? Tak, to dobre. Zrobisz to co powiedziałam, brat będzie bezpieczny. Zrozumiałaś, mam nadzieję? - uśmiechnęła się złośliwie i słodko zarazem. 
Przełknęłam głośniej ślinę i spuściłam wzrok na podłogę. Nie miałam jakiegokolwiek wyboru. Musiałam to zrobić.
- Tak. - odpowiedziałam ledwo dosłyszalnie.
- Świetnie! - ucieszyła się i klasnęła w dłonie. - To trzymaj się i wcielaj plan w życie słodka blondyneczko.
Kiedy podniosłam głowę, już jej nie było. Głośno wypuściłam powietrze z płuc. Postanowiłam, że poszukam Zayna. Ruszyłam więc dość chwiejnym krokiem w stronę stolika. Oczywiście, żeby nikt niczego nie zauważył, przybrałam tą bardziej radosną minę. Nie wszyscy siedzieli na swoich miejscach. Nie było Olafa, Sary, Tay, Harrego, Louisa i Liama. Niall wżerał właśnie porcję tortu, a Zayn tylko seksownie siedział na krześle. Opadłam obok niego i upewniając się, że Niall nic nie słyszy, nachyliłam się, by szepnąć mu na ucho.
- Zbierajmy się. Proszę.
Chłopak jak na zawołanie poniósł się, powiedział Niallowi, że jedziemy, złapał mnie za rękę i pociągnął w stronę wyjścia. Po 5 minutach siedzieliśmy w samochodzie.
- Nie było chyba aż tak źle, co? - spojrzał na mnie z przekonującym uśmiechem, zaraz po tym jak jego pas kliknął. Wydęłam krzywo wargi i pokręciłam głową. Zayn odpalił silnik i wyjechał z podjazdu.
- Zatrzymasz się na jakiejś stacji benzynowej? Chce mi się siku. - dopowiedziałam, kiedy spojrzał na mnie pytająco. Pokiwał głową i dalej mknął ulicami Londynu.
Zaczęło padać. Ogromne zimowe krople deszczu głośno bębniły o blachy samochodu. A Zayn dalej niebezpiecznie szybko jechał...
- Zwolnij trochę. - poprosiłam.
- Myślałem, że masz potrzebę. - powiedział Zayn, patrząc na mnie krótko. Jednak mojej prośby posłuchał.
- Wolę się posikać niż zginąć. - skwitowałam, a brunet cicho zachichotał.
Po chwili zatrzymał się na jakiejś stacji benzynowej, kiedy moja sytuacja nie była aż tak.. groźna, lub jak kto woli - zaawansowana. Chwyciłam płaszcz, zrobiłam z niego coś w rodzaju dachu i pobiegłam do małego budynku. Na całe szczęście do toalet nie było kolejki. Załatwiłam pilną sprawę i weszłam do pomieszczenia z kasą. Nie było tu klientów. Zatrzymałam się, patrząc za plecy sprzedawcy. Głęboko zastanawiałam się, czy nie zajmie mi to zbyt wiele czasu. Z przyspieszonym tętnem sięgnęłam do, zawieszonej na moim ramieniu, małej różowej torebki. Wygrzebałam kilka funtów i podeszłam do sprzedawcy.
- Dobry wieczór. - przywitałam się.
- Co podać? - spytał, bez uśmiechu. Był bardzo zmęczony.
- Potrzebuję, żeby pan mi szybko powiedział, które papierosy są najlepsze. Nie za mocne ale i nie za słabe. Plus jeszcze zapalniczkę. - powiedziałam dość szybko, a serce przyspieszyło pompowanie krwi. Zmęczony chłopak odwrócił się, chwycił czarną paczkę i zwrócił się do mnie.
- 7 funtów. Mogą być? - spytał bez przekonania, mając głęboką nadzieję, że się zgodzę.
- Tak, proszę.- odpowiedziałam i rzuciłam drobne na małą tacę. 
Chłopak zmiótł je jednym ruchem dłoni i wrzucił do kasy. Ja natomiast chwyciłam czarny kartonik i zapalniczkę i wyszłam z budynku tylnym wyjściem. Było strasznie ciemno.
Stanęłam pod małym daszkiem tak, by nie zmoknąć oraz tak, by nie widział mnie Zayn. Rozdarłam folię i otworzyłam paczkę. Oderwałam kolejne sreberko i wyciągnęłam papieros. Włożyłam końcówkę do buzi, a drugą końcówkę podpaliłam zapalniczką. Tak jak uczył mnie Zayn zaciągnęłam się przy tym.
Zdecydowanie byłam dzisiaj w małym dołku psychicznym. Który albo się pogłębi, albo zniknie. Ale raczej to pierwsze. Ktoś groźbami kazał ci zmienić twoje życie. To tak jakbym nagle wyjechała na Grenlandię i wróciła, kiedy Karoline będzie w Polsce opiekowała się wnukami, lub nie wróciła w ogóle. Cała ta okropność mnie przytłaczała. Nie zauważyłam nawet kiedy z moich oczu pociekły łzy. Duszę miałam połamaną na małe kawałki.
Nagle usłyszałam szybkie kroki. Spojrzałam w tamtą stronę. Przez świecącą lampę, widziałam tylko zarys postaci. Zatrzymała się nagle, dostrzegając dym z mojego papierosa. A później puściła się biegiem w moją stronę.  Złapała mnie za ramiona i potrząsnęła gwałtownie, krzycząc :
- Oszalałaś ?!
Zayn bezpiecznie złapał papieros, wyciągnął go szybko z mojej buzi i wyrzucił prosto do kałuży. Deszcz z dachu skapywał na jego idealnie ułożone włosy... On jednak wciąż trzymał mnie za ramiona, a jego twarz była na wysokości mojej.
- Zabroniłem ci Cherry! - wykrzyknął emocjonalnie. 
Cały się trząsł. A ja ze strachem patrzyłam w jego oczy. Dopiero po chwili, dzięki odbijającemu się światłu w moich oczach, zauważył, że płaczę. Wyprostował się i ściągnął ręce z moich ramion.
- Coś się stało.. - stwierdził.
Wybuchnęłam głuchym płaczem.
- Tam była Ka...Karoline! I... I groziła mi! Kazała mi się z tobą rozstać i zrezygnować z filmu! Groziła.. Groziła, że zabije Olafa! - zaczęłam szlochać, jednak Zayn szybko przyciągnął mnie do siebie i chwycił w swoje ramiona. Stłumił wszystkie inne słowa, które chciałam jeszcze powiedzieć.
- Shhh... Jestem tutaj. Już dobrze. - uspokajał mnie cichym głosem.
Trwaliśmy tak chwilę w milczeniu, moknąc. Położyłam dłonie na jego klatce piersiowej i delikatnie się odepchnęłam.
- Ty też mi powiedz, co ci leży na sercu. Wróciłeś od Paula strasznie przybity. - powiedziałam dość żałośnie i wytarłam łzy dłonią. Zayn popatrzył na mnie jak na czarodziejkę. - Przykro mi, ale poznam po tobie wszystko.
Przez chwilę się wahał. Miał skrzywioną minę, owszem i co chwilę otwierał buzię, ale nie odzywał się przez długi czas. A ja wciąż płakałam...
- Kazał mi być z Perrie... - powiedział cicho ze spuszczoną głową.
Nie wiem, bo zgubiłam się w rachubie, ale po raz któryś w życiu, moje serce pękło na kawałki.

_______________________________________

Cześć! :D
Po pierwsze chciałam podziękować wszystkim, ale i każdemu z osobna, za czytanie tego oto nudnego opowiadania :D
Wiem, że to może trochę późno, ale zdałam sobie sprawę, że nie otrzymałam jeszcze ani jednego hejta... Co we współczesnym świecie jest takim fenomenem, że staje się codziennością. Więc, no... No w każdym razie - moi kochani hejterzy, jeśli jesteście, to się nie ujawniajcie, bo chcę żyć w przekonaniu, że jest dobrze :D ahh ta słodka nie wiedza... dobra koniec o mnie :D
Pytam i pytam, ale nikt mi nigdy nie odpowiada : CO U WAS WISIENKI !? :)
Liam ostatnio odpisał fance, że on nigdy nie robił swojej pracy domowej! Zły Tatuś !
To chyba tyle... 
Aha! Take Me Home platyną w Polsce yay! No.. :D
Wiśnia :D




6 komentarzy:

  1. O ja cież pierniczę...
    Wiesz, że czuję się obrażona?
    Czemu ta idiotka, Karoline, ma na imię tak jak ja? Chyba nie wzorowałaś jej na mnie, mam nadzieję?
    Jeju, szkoda mi Niall'a. Oczywiście, on nie może odejść z 1D, zrozumiano?
    Ech, uwielbiam obecnego Zayn'a! Jest zupełnie inny. Ciepły, troskliwy, no i naprawdę kocha Cherry. Chociaż tamten Zayn był również pociągający. ;D

    Pisz, dziecko kochane, pisz! Bo już nie mogę się doczekać.

    OdpowiedzUsuń
  2. ta wyżej dobrze gada :D POLAĆ JEJ.
    Rozdział.. genialny, świetny, wspaniały, czarujący, fajny, zajebisty.. ym.. pod następnym dam więcej określeń słowa `fajny` :D No więc Cherry do dzieła i dajesz następy ♥

    OdpowiedzUsuń
  3. o jejku *.* ciekawe co Zayn zrobi.. coś mi się zdaje że Karoline śledziła Cherry i słyszała jak mówi o tym wszystkim Malikowi. :OOO Ooo matko nie mogę się doczekać kolejnego ♥

    OdpowiedzUsuń
  4. fajnyyyy.. :D Czekam z niecierpliwością na następny rozdział x Mam już pewne domysły co się stanie. Sądzę że będzie tak jak napisał anonim wyżej. Ale czy na pewno to zobaczymy..

    OdpowiedzUsuń
  5. świeny, kiedy kolejny ? Już są 4 komentarze :D

    OdpowiedzUsuń
  6. u mnie spoko :D
    czytam Twojego bloga i mam ciarki :D
    xoxo

    OdpowiedzUsuń