Wracaliśmy już do apartamentu. Oczywiście Liam był kierowcą. Dobrze mieć tego jednego ogarniętego w grupie. Analizowałem cały wieczór. Zabawa była... no cudowna wprost. Ale ona ... Nigdy nie czułem takiego pociągu do dziewczyny. Nie wiem skąd wzięła się we mnie siła, żeby ją pocałować. Nigdy tak nie robiłem. To nie leżało w mojej taktyce. Jeżeli zdobywałem dziewczyny to już rozmową i uśmiechem. Nie samym wyglądem i sławą. Niektóre były po prostu chwilową zabawką, zachcianką. Nie zależało mi na nich. Jeżeli trafiła już się ta jedna na sto ... Potrafiłem być opiekuńczym facetem. Wprost ideałem. Jeśli tylko tego chciałem, mogłem taki być. Raczej nie miałem wstydu tak jak Niall. Ale nie mogłem traktować każdej dziewczyny tak jak Harry. Apropo nich ... Widziałem, gdy już przyszli jak na nią patrzyli. Chłonili każdy milimetr jej ciała, jakby była obrazem, który za chwilę zniknie za kurtyną, odsłanianą raz na milion lat. Harry dość długo rozmawiał z nią przy barze. Flirtowali , z pewnością. Wiem, bo ich obserwowałem. Tak jak i Niall. Tego z kolei, gdy tylko weszliśmy do klubu, jakaś magiczna siła przywarła go do podłogi . Zdecydowanie była niesamowitą dziewczyną . I zdecydowanie nie mogłem ani się nią pobawić ani po prostu z niej zrezygnować. Wystarczająca była by nawet przyjaźń. Nie wiem czy na długo ale... najpierw trzeba ją dokładniej poznać. Znam tylko jej imię... I nazwisko i studia i pracę... - powiedział cichutki głosik w mojej głowie. Muszę ją jutro zobaczyć ... Zaczynała być moim tlenem choć znam ją tak krótko, tak krótko wdychałem jej słodki zapach, tak krótko trzymałem jej dłoń, tak krótki był ten nieplanowany pocałunek, tak krótkie były nasze spotkania ...
***Perspektywa Niall'a***
Wciąż szumiało mi w głowie. Nie tylko przez alkohol ,ale również z nadmiaru myśli. Czy jest sens myśleć tak intensywnie z powodu jednej zwykłej dziewczyny, którą widziałem zaledwie 5 minut ? Tak, jest. Zdecydowanie jest. Ponieważ to nie była zwykła dziewczyna. Czuję to. Wiem to. Zdołałem wydukać z siebie jedynie kilka słów przy niej. Pieprzona nieśmiałość ! Jej magia mnie sparaliżowała. Cóż mogłem poradzić ... Choć jej nie znałem, a widziałem ją zaledwie w jeden wieczór, zaczynała być tym czego niewątpliwie pragnę. Była jakby zabawką, którą zobaczyłem na wystawie jeden raz i wiedziałem, że muszę ją mieć. Czy ja porównałem właśnie dziewczynę do zabawki ?Pożądanie w każdym razie , było nie do opisania. Horan ! Zdecydowanie jesteś zbyt pijany ...
***Perspektywa Marty***
8 rano, a ja już chrzątam się po pokoju. Tak, dobrze odczytałam godzinę z zegarka. I tak, wiem że to dziwne, ale już jestem na nogach. I mam jeszcze 3 godziny do wykładu. Wzięłam szybki i orzeźwiający prysznic. Najlepsza rzecz, którą można robić rano. Wykluczając spanie oczywiście ... Owinięta w ręcznik, zeszłam na dół z zamiarem zrobienia śniadania. No właśnie - z zamiarem. Przypomniało mi się, że przecież zakupów wczoraj nikt nie zrobił. Pukając się po głowie, ponownie weszłam na górę , wysuszyłam się i ubrałam. Założyłam to <klik> (po lewej). Włosy zostawiłam rozpuszczone . Zbiegłam do przedpokoju, zabrałam klucze i wyszłam. Sklep, na całe moje szczęście, nie leżał daleko. Po kolei wrzucałam do koszyka potrzebne rzeczy. A że wszystko było potrzebne no to ... reklamówek było sporo. Z wielkim trudem szłam drogą powrotną. Nie tylko ciężar zakupów utrudniał mi dojście do domu. Ktoś na mnie wpadł z taki impetem, że wszystko, ja i on również, wylądowało na ziemi. To dziwne bo zwykle ja wpadałam na kogoś.
- Przepraszam ! Wszystko ok ? - spytał ktoś, podając rękę , tym samym proponując pomoc do wstania.
- Mi nic się nie stało, ale mógłbyś uważać jak biegasz. - spojrzałam na ktosia i delikatnie się uśmiechnęłam. To nie był żaden ktosiu. To był Niall.
- Marta ? Cześć, jestem Niall, nie przedstawiłem się wczoraj z wiadomych względów - uśmiechnął się łagodnie , rumieniąc się przy tym nieznacznie . A ja tonęłam w jego niebieskich, jak fale morza, tęczówkach...
- W twoim przypadku, nie potrzebne jest przedstawianie się. Pomożesz mi ? - spytałam wskazując na rozwalone na chodniku produkty.
- Tak, oczywiście ! W końcu to przeze mnie tu leżą. - poderwał się.
- Będę niegrzeczna i nie zaprzeczę - powiedziałam. Zaśmiał się i razem zabraliśmy się do zbierania.
- Dużo tego... Daleko mieszkasz? Mógłbym pomóc ci je zanieść. - zaoferował się
- Z chęcią przyjmę twoją zacną pomoc - ukłoniłam się. Znów się zaśmiał. Miał czarujący śmiech, który sprawiał, że i tobie chciało się śmiać. Droga za długa nie była. W końcu kawałek przeszłam sama ...
Weszliśmy do domu.
- Tam jest kuchnia - wskazałam chłopakowi zamykając drzwi. Gdy weszłam do wcześniej wymienionego pomieszczenia Niall już rozpakowywał przyniesione reklamówki.
- Głodny ? - spytałam, dołączając do chłopaka.
- Ja zawsze jestem głodny - zaśmiał się.- A ty ?
- Ja też jestem wiecznie głodna. Dzisiaj jeszcze nic nie zdążyłam zjeść. - odpowiedziałam z nieco udawanym smutkiem. - To co mi przygotujesz Niall ? - dodałam z cwaniackim uśmieszkiem patrząc na chłopaka. On spojrzał na mnie z mieszanym strachem i zaskoczeniem w oczach. Widocznie nie spodziewał się, że może zostać.
- Porucznik Horan zgłasza iż przygotuje omlet z warzywami ! - wykrzyknął , stając na baczność i salutując jak na żołnierza przystało.
- Więc do roboty , nie toleruję obijania ! - krzyknęłam i zabraliśmy się wspólnie do roboty.
Wyszło nam całkiem nieźle. Pokłóciliśmy się trochę kto może zjeść więcej, ale ... Mniejsza z tym. Gdy zjedliśmy, dochodziła 10.
- Na którą masz wykład ? - spytał, patrząc na mnie swoimi pięknymi oczami . Mogłabym w nie patrzeć i nie odpowiadać. Ale ten świat okrutny !
- Na 11, zaraz muszę się zbierać ... Idziesz od razu ze mną czy jeszcze masz jakiś plan wycieczki ?
- Z chłopakami mam być na 13, ale zawsze można iść wcześniej - uśmiechnął się szyderczo. Zaśmiałam się.
- Tam jest salon , włącz sobie telewizję, ja lecę się przebrać. Poczekasz chwilę ?
- Tak, ale ... Po co chcesz się przebierać ? Tak wyglądasz świetnie. - powiedział z niewielką ilością nieśmiałości
- Wiem, Niall, wiem. Ale jest niedziela. Mam dzisiaj zajęcia z wykładowcą, który nie toleruje luźnego stroju . Długa historia.
- Twoja skromność mnie zachwyca - powiedział z sarkazmem. - To leć już. - uśmiechnął się i poszedł do salonu.
Pobiegłam do pokoju, przebrałam się i spięłam włosy w luźnego koka. Spryskałam się perfumami i machnęłam mascarą rzęsy . Gotowe. <klik> . Zeszłam na dół i po cichu zaczęłam skradać się do Nialla. Dlaczego nie skorzystać z tak świetnej okazji i go nie wystraszyć ? Podeszłam od tyłu i krzyknęłam mu do ucha :
- Vas Happenin !? - po czym wyskoczyłam zza oparcia, siadając koło niego. On tylko popatrzył na mnie z brwiami uniesionymi do góry.
- Było cię słychać, nie wystraszyłaś mnie. Kompletnie nie umiesz się skradać. - powiedział z największym spokojem, patrząc w telewizor. Zrobiłam obrażoną minę. On zauważając to, zaśmiał się i popatrzył na mnie. - Zbieramy się ? - spytał.
- Jasne - prychnęłam, wciąż udawając obrażoną. Już miałam zamiar wstać, gdy złapał mnie za rękę i powiedział :
- Zaczekaj - usiadłam. On zbliżył się do mnie patrząc mi w oczy. Podniósł rękę do mojego policzka. Czy teraz miało nastąpić to samo co zrobił wczoraj Zayn ? Wolałabym nie ... Ale jego niebieskie tęczówki rozwalały mi wszystkie inne myśli .
- Rzęsa - powiedział zabierając ów winowajczynię. Magia prysła niczym mydlana bańka . Uśmiechnął się i wstał, pozostawiając mnie w osłupieniu. Westchnęłam, wyłączając telewizor.
- Powiedz życzenie - powiedziałam bez namysłu
- Co ? - spytał stojąc w progu.
- Powiedz życzenie. Zawsze jak znajduje się rzęsę na policzku , wymawia się życzenie. Ponoć to przynosi szczęście ... - powiedziałam na jednym wydechu wstając i podchodząc w jego stronę .
- Wierzysz w takie rzeczy ? - spytał z niedowierzaniem. Zaśmiałam się.
- Nie, ale spróbować zawsze warto, czyż nie ? - spytałam z cwaniackim uśmieszkiem , zabierając torbę z książkami z podłogi.
- Ok, jeśli tak wszechwiedząca Marta powiada ... Niech i tak będzie - rzekł zabawnie ruszając brwiami. Znów wywołał mój śmiech.
- Chodźmy już - powiedziałam i wyszłam z domu. Zorientowałam się, że nie było w nim mojego brata. Sięgnęłam po telefon. Niall również to zrobił. Kolejna salwa śmiechu.
- Czy ty też jak ja , zamierzasz zadzwonić do chłopaków ? - spytał wciąż się śmiejąc.
- Nie, nie mam ich numeru. Oni mają mój. Zamierzałam napisać do brata. Zaginęło mu się po wczorajszej imprezie. Zgubił się pewnie u jakiejś zgrabnej szatynki. - powiedziałam pisząc sms ,,Mam nadzieję, że się dobrze bawiłeś. Mam się martwić ? Zrobiłam zakupy, wszystko masz w domu ;) x". W tym samym czasie Niall rozmawiał już jak zgaduję z Liamem, tłumacząc sytuację. Bo kto inny ogarnął by, że mają być wcześniej ?
Dotarliśmy do metra. Tu powinniśmy spotkać się z resztą bandy. I tak się stało.
- Cześć Maaarta ! - wydarł się Harry
- Cześć - powiedzieli pozostali. Spojrzałam na Zayna. Jak zwykle był świetnie ubrany...
- No witam i o zdrowie pytam - powiedziałam szczerząc się. - Nie skacowani ?
- I to jak ! - przyznał Louis.
- Uwierz, dzisiaj rano była prawdziwa tragedia dla zapasów wody - powiedział Liam z uśmiechem patrząc na chłopców.
- No podejrzewam. Chodźmy już - zauważyłam że tramwaj już podjechał.
Weszłam pierwsza a za mną chłopcy. I tak jak weszli do metra, tak weszli do mojego życia. Nie mogłam na to nic poradzić. Widocznie tak miało być... Znałam ich zaledwie dzień i już wiedziałam, że to oni są tą harmonią którą starałam się zbudować sama, bez niczyjej pomocy. Byli mi potrzebni. Czułam się przy nich tak swobodnie. Potrafili mnie rozśmieszyć. Każdy z nich był w porządku. Nie miałam przyjaciół tutaj, w Londynie. Dobre koleżanki czy kolegów z uczelni owszem. Ale nie przyjaciela . One Direction bez wątpienia nimi zostaną ...
Być z tą bandą w jednym ciasnym pomieszczeniu to katorga . Co też oni wyprawiali. Ludzie mieli naprawdę śmieszne miny, gdy patrzyli na chłopców. Lepiej to pominąć ... Wiem na pewno, że profesor Washfoun ma o nich błędną opinię. Dojechaliśmy dość szybko, w końcu to tylko trzy przystanki. Wchodząc do akademii szybko podbiegłam do tablicy informacyjnej, sprawdzając listę praktykantów.
______________________________________________________________
Zawiedziona brakiem komentarzy pod ostatnim rozdziałem , pytam :
CZY KTOŚ TO CZYTA ?
i jeszcze jedno : Cherry ma być na liście czy nie ? ;>
Wiśnia ^^