środa, 25 kwietnia 2012

Part 2

 Z góry mówię, że rozdział jest nudny. Jest to raczej pierwsza część rozdziału 2. Obiecuję, że zacznie się dziać, to dopiero początek ^^ Ale potrzebne mi są wasze opinie ! Przeczytałeś? Skomentuj. Dla Ciebie to chwilka, a dla mnie - motywacja. ^^
_________________________________________________________________


 Zapasy lodówki kompletnie wyparowały . Chcąc nie chcąc ktoś do sklepu iść musiał. Zgadnijcie , któż to taki ? No raczej nie mój brat. Ale, żeby wyjść do ludzi, trzeba jako tako wyglądać. Spojrzałam w lustro. Zobaczyłam szczupłą (a nawet bardzo) blondynkę średniego wzrostu. Niebieskie oczy niczym fale oceanu najbardziej przykuwały uwagę. Pieprzyk na prawym policzku był równie widoczny. No i grzywka, ścięta na skos w prawą stronę. Była trudna do ułożenia, ale zawsze dodawała nieco uroku. Włosy dość długie, delikatne loki. Makijaż? Nigdy. Tym bardziej w zwykły dzień. Rozumie się imprezę, jakąś ważną uroczystość itd. Odkąd pamiętam podkręcałam mascarą jedynie rzęsy. Tak właśnie wyglądałam. Żadna ze mnie piękność, chociaż lubiłam dowartościowywać się długim ślęczeniem przed lustrem , który i tak magicznych rezultatów nie dawał. Wybierając ciuchy jak zwykle nuciłam pod nosem bliżej nieokreśloną melodię. Spojrzałam na gitarę w kącie. Pomyślałam ,, Zdecydowanie za długo tu siedzisz, kochana". Co było prawdą. Nie grałam już od dłuższego czasu. Sama nie wiem czemu. Jakieś przesilenie wiosenne z naciskiem na ,,lenistwo"? Tak, to była dobra wymówka.
 Przed wyjściem do sklepu zaglądnęłam jeszcze na twittera, facebooka i inne tego typu portale plotkarskie i społecznościowe. Moją uwagę przykuł tweet jednej z moich dawnych koleżanek z Polski. A był on taki : One Direction jako aktorzy ! Nie mogę się doczekać ! Studenci z Royal Academy of Dramatic Art są niesamowitymi szczęściarzami ! xx. Zastanowiłam się nad tym chwilę. Przeklnęłam się w myślach, że nie słuchałam dzisiaj naszego kochanego profesorka na zajęciach. Mówił coś o praktykach. A ja wpadłam na mulata w miarę podobnego do Zayna. No tak ! Przecież to był on ! Sam staruszek zawołał do niego ,,..panie Malik..." . Przygodę na ten dzień mam zaliczoną : zbłaźnienie się przy kimś takim. Brawo Cherry! Przeglądałam tweety dalej. Natknęłam się na słowa Adriana. I thinking about you all the time. Love You ! xoxo . Czyżby znów złamał serce jakiejś biedaczce, bawiąc się przy tym drugą ? Zgaduję, że nie wiele się zmienił. Sama byłam jego ofiarą, udało mi się go poznać bardziej niż te wszystkie inne puste lale. Taki charakter pozostaje na zawsze.
 Z ponurych rozmyśleń obudził mnie dźwięk zbitych naczyń w kuchni. Westchnęłam, odłożyłam laptopa wstałam sprawdzić co też ten Olaf narobił. Zastałam (już ubranego) brata powoli sprzątającego bałagan, o którym lepiej nie wspominać.
- Nie zamierzam ci pomóc - oznajmiłam z szyderczym uśmiechem
- Wiem. Wykazałaś się obiadem - spojrzał na mnie z iskierkami w oczach. Wiem co miał na myśli. Przewróciłam teatralnie oczami i skierowałam się do łazienki po mopa. Tak, wylał również zupę. Sierota.
- Idziesz do sklepu ? Lodówka świeci pustkami ... - zapytał, kiedy już wróciłam.
- Tak ... poczekaj chwilę - przerwał nam mój dzwoniący telefon. Spojrzałam na wyświetlacz - Brian, mój szef.
Gdy tylko zakwaterowałam się w Londynie, musiałam znaleźć pracę. Studia same się nie opłacą, a brat i tak bardzo mi pomógł. Zatrudniłam się więc w klubie dyskotekowym Wrong Way. Chwytliwa nazwa, nie powiem. Ale bez skojarzeń ! Nie byłam panią rozdającą swoją godność częściej niż klaun w wesołym miasteczku rozdający balony. Byłam najzwyklejszą barmanką, ubraną nie jak wyżej wymienione panie, a normalnie, każdą część ciała starałam się mieć zakrytą. Czasami również pomagałam DJ-owi, co przyznam, szło mi całkiem nieźle. W klubie pracowałam w tygodniu i od czasu do czasu w weekendowe wieczory. Dlatego studia zaoczne. Wciąż patrząc na ekran telefonu, zastanawiałam się czy zapomniałam o dzisiejszej zmianie czy zostawiłam gdzieś klucze czy inne tego typu wpadki ?
- Zamierzasz odebrać ? - spytał ze śmiechem Olaf. Obdarzyłam go morderczym spojrzeniem i wyszłam do swojego pokoju odebrać połączenie.
- Halo?
- Siemanko Cherry - przywitał się Brian. Dlaczego każdy mówił do mnie po nazwisku? Nie wiem, ale nie urażało mnie to. Mój szef był tylko o 4 lata starszy, więc sobie na to pozwalał.
- Cześć cześć, zrobiłam coś źle? - spytałam ze strachem.
- Ty to jak zwykle masz czarne myśli - zaśmiał się. - chciałem Cię tylko spytać czy wpadłabyś dzisiaj do klubu. Marry znowu się wywinęła...
- Ahh ta Marry.  Co tym razem ?
-  Odwieźć kogoś na lotnisko, czy tam oddać książki do biblioteki ... Sam nie wiem, już gubię się w tych wymówkach .
- Haha, jak zwykle ... To o której mam być ? - spytałam ze śmiechem
- Czy ty coś sugerujesz tym ,,jak zwykle" ?- zapytał szybko
- Nic a nic Brian - odpowiedziałam z największą ilością sarkazmu i uśmiechu w jednym
- No no ... Jest 19 ...  20:30 pasuje ?
- Jasne. Do zobaczenia - nie czekając na pożegnanie , rozłączyłam się. Zawsze byłam taką dość niegrzeczną osobą . W przeszłości nazywałam to wyłączaniem uczuć i przechodzenie do trybu ,, Marta-su**", ale z czasem stwierdziłam, że to była tylko wymówka od zmian, które i tak i tak zaszły.
Gdy wróciłam do kuchni, o dziwo wszystko było już ogarnięte.
- Jakieś plany na wieczór ciamajdo ? - spytałam, opierając się o blat kuchennych mebli.
- Konkretne nie, ale mam ochotę się wyszaleć, jeśli wiesz co mam na myśli - wyszczerzył się
- Więc nocna Emma była tylko jednonocnna ?- spytałam z uniesionymi brwiami
- Nie żartuj sobie, idę z nią - zaapelował, a uśmiech wciąż nie schodził mu z twarzy. Ani trochę nie byliśmy do siebie podobni. On był wysokim, przystojnym mężczyzną (bo nazwać chłopcem to już bym go obraziła) z kruczoczarnymi włosami. Ja byłam malutka i krucha w porównaniu do niego. Jedynie oczy i więzi łączyły nas w niesamowicie zgrane rodzeństwo.
- Do mojego klubu, rozumiem ?
- A jak inaczej. Nie mogę zrezygnować z okazji do tego, żeby przez cały czas polewała mi własna siostra - strzeliłam facepalma .Nie wiem jak to możliwe, ale wyszczerzył się jeszcze bardziej. Przynajmniej było mu do twarzy.
- Oj już nie marudź Marcioszka - podszedł i mnie przytulił, nie mogąc się oprzeć o nie rozczochranie mi włosów. Nie dość nazwał mnie tak jak nazwał to jeszcze zniszczył moje włosy! Ooo nie , tak nie będzie. Ukradkiem wyciągnęłam telefon z jego kieszeni, chowając do swojej. podniosłam wyżej ręce i zaczęłam go łaskotać. Oo tak, z dzieciństwa pamiętam jego czuły punkt. Po krótkim czasie rozłączyliśmy się.
- Dawaj, zbieraj się i jedziemy.
- A co z zakupami ?
- Jutro rano wstaniesz i zrobisz. - droczył się ze mną. Dobrze wiedział, że i tak ich nie zrobię. No cóż, tak też można.
Przebrałam się w jakieś bardziej imprezowe ciuszki i wskoczyłam do auta zaraz za Olafem. Oznajmił, że Emma będzie już tam czekała. Ale czy ja pytałam ? No właśnie. Włączyłam radio, przerywając ciszę. One Direction - One Thing. O dziwo, Olaf nie protestował, więc zaczęłam śpiewać. Uśmiechnął się tylko pod nosem. Ja nadal go obserwując nie przerywałam tej parodii.
- Dlaczego nie pójdziesz do X Factora czy tego typu programu? - spytał. Zaskoczył mnie
- O czym ty do mnie rozmawiasz? Z All-Kaidy jesteś? Chcesz żebym całą Anglię zabiła ?
- Ja nie żartowałem. - przybrał dość poważną minę, więc pewnie tak było
- Ohh, przecież wiesz, że i tak nic nie osiągnę. Oddałam się aktorstwu. - stwierdziłam ze stu procentowym zdecydowaniem
- Ty z tym swoim aktorstwem ... Masz świetny głos, Marta.
- Ej , sugerujesz, że i tak nic z tego nie będzie ? - wykręciłam się całym ciałem, żeby widzieć go teraz dokładnie, a drugą część zdania puściłam mimo uszu.
- Sugeruję tylko, że za bardzo się wkładasz w to aktorstwo. Zrób czasem coś innego. Zobacz jak dawno nie byliśmy razem na boisku ! Mistrzyni musi trzymać formę ! - usprawiedliwiał się, sama nie wiem z czego.
- Przecież ty grasz na co dzień, co ci po boisku . - wróciłam do poprzedniej pozycji, wpatrując się w już nieco spokojniejszy Londyn. Mój brat był zawodnikiem Arsenalu Londyn. Co prawda grał w drugim składzie, ale mi wydaje się , że trener nie daje mu szansy się wybić, bo chłopak na prawdę ma talent. Dojechaliśmy już do klubu. Rozstałam się z bratem krótkim ,,Bądź na telefonie" i ruszyłam w stronę baru. Ludzi było dość sporo jak na 8 pm.Odwróciłam się i zaczęłam przygotowywać się do pracy. Towarzyszyło mi dziwne uczucie, że ktoś mnie obserwuje.
___________________________________________________________
Jak mówiłam : długi i nudny. Następny za 1 mały komentarz ? Ewentualnie 2 ?  Byłabym wdzięczna.
 Wiśnia :D



4 komentarze:

  1. a wplączesz mi kiedyś Niall'erka ? ;D

    Rozdział długi, ale fajny .

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nialler przez długi czas będzie miał główną rolę u boku Marty. Ale to jednak na Zaynie się bardziej skupiam. Tyle zdradzę :D

      Usuń
    2. Ojj dziewczyno bd wpadać ;D

      Usuń