środa, 25 kwietnia 2012

Part 1

 Wczesny, sobotni poranek, ludzie wychodzą z domów, ciesząc się wspaniałą pogodą, zwykle niespotykaną w Londynie. Dzieci pędzą na place zabaw, nieco starsi do parku , szukając chwili wytchnienia. Dziewczyna obładowana książkami biegnie chodnikiem co chwile przepraszając przechodniów. Tak , to ja. I jak zwykle jestem spóźniona. Jeśli zdam ten semestr bez uwagi na liczne nieobecności i spóźnienia, będzie to cudem. Zaspałam, przecież to oczywiste. W Polsce też tak zawsze było. Kochany braciszek jest jeszcze gorszy niż ja, ale nawet nie chce mi się teraz o nim myśleć. Najważniejsze teraz było szybkie dobiegnięcie na uczelnię. Dobiegnięcie do marzeń.
Aktorstwo zawsze było dla mnie czymś odległym, w ogóle nieosiągalnym. Ale to jednak dzięki bratu wyprowadziłam się do Londynu. Postanowiłam spróbować swoich sił i ... dostałam się. Marzenia jeszcze ze szczenięcych czasów zostały już prawie spełnione.
To było bardzo mądre z mojej strony - biec i rozmyślając. Nie obyło się bez wpadnięcia na kogoś. Wszystkie książki runęły na ziemię , rozgniatając przy tym owoce z torby nieznajomego jeszcze przechodnia.
- O mój Boże, przepraszam ! Nic ci się nie stało ? - spytałam z przerażeniem, zdając sobie sprawę , że tracę cenne minuty.
- Nie, nie wszystko w porządku - odparł przechodzień - Jestem ...
- Przepraszam, ale się spieszę i jeszcze raz przepraszam za owoce ! - krzyknęłam już w biegu.
Nie spojrzałam nawet na kogo wpadłam. Znów musiałam wykonać zwinny slalom, ponieważ jakieś rozpalone nastolatki rzuciły się w stronę mojego poszkodowanego. Nie miałam teraz czasu, żeby się oglądać. Całe szczęście, że te dobre geny po rodzicach to właśnie szybkość, zwinność i miłość do sportu. A właściwie do piłki nożnej. To nie były tylko puste przechwałki. Od zawsze nauczyciele wuefu ciągali mnie na zawody - od biegania po piłkę nożną. Wszystkie te osiągnięcia... To zdecydowanie najszczęśliwsze uczucie jakie do tej pory posiadam. Reszta to tylko załamania po utracie fałszywych przyjaciół , rozczarowania pierwszą miłością i nerwy na narzucających się rodziców. Dlatego tak uwielbiałam grać kogoś innego, pozostawiając moją żałosną osobę choć na chwilę w oddali.
Dobiegłam właśnie do Royal Academy of Dramatic Art, więc to całe wspominanie odstawiłam na bok. Teraz przyjdzie mi się tłumaczyć po raz ... zgubiłam rachubę po dwu setkach miesiąc temu. I znów na kogoś wleciałam. Tym razem jednak to on złapał książki.
- I znów na mnie wpadasz. Ty już tutaj ? Szybko biegasz - odezwał się pierwszy niż zdążyłam przeprosić. I wtedy na niego spojrzałam. Pech trafił, że trafiłam na bruneta z pięknymi niczym złoto oczami. I dodatkowo był mulatem. Tu już trafił w mój czuły punkt. Nie do wybaczenia. Gapiłam się na niego chyba z dwie minuty, a wtedy za moimi plecami usłyszałam krzyk pełen złości . I już wiedziałam, że mam kłopoty. Skrzywiłam się na co mulat zabawnie się zaśmiał.
- Panno Cherry, czy zamierza pani stać tak i hałasować za drzwiami, w których prowadzę wykład ?! I znów jest pani spóźniona ! - krzyczał staruszek. Odwróciłam się. Miał na prawdę straszną minę przez ilość zmarszczek na jego przepracowanej twarzy. Nagle cały złagodniał i zaczął iść w moją stronę. Chyba dostrzegł w końcu tego przystojniaka na mną. - Oo pan Malik, jak dobrze pana widzieć ! Ta małolata nie uprzykrzała się panu ? To w jej zwyczaju ... - zrobiłam obrażoną minę. Stwierdziłam, że nic tu po mnie, przydałoby się w końcu dotrzeć na wykład. Pan Washfoun wszedł do sali dopiero po 10 minutach. Na szczęście zapomniał o mojej wpadce. Chyba ...
- Czas oznajmić wam o praktykach ! - i tu przestałam go słuchać... Wiadomo, że praktyki były dla tych dwudziestu najlepszych uczniów z jednego roku. Nie ma mowy , żebym się dostała. Wykład trwał jeszcze jakąś godzinę. Na koniec profesorek oznajmił , że lista szczęśliwców będzie wywieszona jutro. Pozostała mi jeszcze tylko matematyka i historia. Czyli dwie ,,godzinki" słuchania tego całego przedstawienia nazywanego dość mądrze studiami.
Z powrotem złapałam autobus. I dzięki Bogu ! Zakwasów nie miałam, ale zmęczył mnie ten cały bieg rano.
Była 18 kiedy weszłam do domu, krzycząc ,,Już jestem!" . Wyczułam jakiś dziwny zapach z kuchni. Czym prędzej poszłam to sprawdzić. Mój brat ( w samych bokserkach) próbował zrobić kotlety schabowe. Co jak co ale talent kulinarny odziedziczyłam ja. On zdecydowanie miał talent marudzenia, po tatusiu. Oparłam się o framugę drzwi obserwując całe show.
- Jak wykład mała ? Znów się spóźniłaś co ? - zapytał niczym zatroskany starszy brat.
- Było dobrze, jutro dowiem się o praktykach itd. Zniszczyłam dziś kilka tysięcy ludzkich komórek wpadając na dwie czy trzy osoby. Olaf ... czy ty dopiero wstałeś !? - krzyknęłam z rozbawieniem.
- No ten tego...wiesz ... wczoraj była tu Emma i... - zaczął się tłumaczyć z zakłopotaniem
- Ohh proszę nie kończ ! - parsknęłam śmiechem. - I daj mi to. Wolę żyć jeszcze trochę - rzekłam odbierając jego stanowisko pracy.
- Dzięki Marta, jesteś wielka . Ale nie wyszło mi aż tak źle !
- Taa jasne, wyjdź przed dom i mocno wciągnij powietrze do płuc. - odpowiedziałam z dodatkowym kręceniem głową. Już zamierzał wychodzić. W samych bokserkach. - Ejj głupolu przecież żartowałam ! - Odwrócił się gwałtownie i z rozbiegiem wskoczył na kanapę , oglądając jakiś mecz.
- Daj mi znać jak skończysz ! Aha i ... mama dzwoniła ! - krzyczał sprzed telewizora.
 Z przerażeniem przestałam gotować ten nieszczęsny obiad. Ciekawe co ona mogła znowu chcieć. Pewnie prosiła , żebyśmy wrócili, udając zmartwioną mamusię. Nic z tego. Już tyle razy nabrałam się na to w dzieciństwie.
Życie tutaj jest całkiem inne. Mieszkam w Londynie zaledwie rok i już czuje jakbym się tu urodziła ... Tak , jakby tutaj moje życie miało się wieść już do końca. To ja byłam jednym z tych puzzli, które pasują tu jak ulał. Oczywiście czuję się Polką i to wszystko inne... Ale to do Londynu należę. To tutaj jest przeznaczone mi żyć ...
___________________________________________________________
1 rozdział za mną. Bardzo, bardzo proszę was o opinie i czy warto to ciągnąć. Obiecuję, że jeszcze się rozkręcę ;))
Komentować !
Wiśnia :D


5 komentarzy:

  1. Świetny świetny świetny...;D
    Ja bym na twoim miejscu, gdzieś bym go zareklamowała;) (Ja przynajmniej tak robilam ze swoim blogiem) xdd
    pisz dalej;D bossski:D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lubię waszego bloga :D jest na prawdę dobry.
      Reklamuję w ten sposób, że dodaję komentarze z linkiem. Mam również ustawiony link na twitterze na profilu. Jak byście mogły, to zareklamujcie wśród internetowych koleżanek i fanek 1D. Całowałabym wam za to stopy ! ^^

      Usuń
  2. Hm.. interesujący styl pisania, na moje oko trochę chaotyczny ale myślę, że godny uwagi ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Kocham, kocham <3333

    OdpowiedzUsuń