poniedziałek, 7 stycznia 2013

Part 38

- Wytłumaczę się.
- No przydało by się. - prychnęłam.
Złapał mnie za ramię i wychylił się, sprawdzając co się dzieje w salonie. Chłopcy w ich rodzaju spokoju oglądali film. Zerknął jeszcze na mnie, upewniając się, że nie ucieknę i pociągnął mnie w stronę schodów.
Zaprowadził mnie do swojej sypialni i posadził na łóżku, jak małą dziewczynkę.
Po raz pierwszy byłam w jego pokoju, kiedy panował tu porządek.
Jedną, najdłuższą ścianę zajmowała ogromna szafa. Obok niej były drzwi i okna balkonowe. Telewizor był po prawej stronie we wnęce, a na przeciwko niego wielkie i, jak mogę się domyślić, miękkie łóżko. Za nim, na ścianie widniała wspaniała fototapeta Londynu. Pięć kolorowych worków do siedzenia ,wypełnianych pianką, leżało niedbale obok stolika, na którym stało Playstation i mały wazonik z orchideą. Był również duży dywan. Jak można było się spodziewać po Zaynie - były to zlepki komiksów. Prawdziwa kolekcja komiksów natomiast, miała swoje miejsce na długiej półce nad łóżkiem.
Ale to co najbardziej mnie zaciekawiło, dojrzałam dopiero, kiedy odwróciłam się całkowicie plecami do stojącego naprzeciw mnie Malika.
Cała ściana, od góry do dołu, na szerokość około dwóch metrów, pokryta była zdjęciami z prawdopodobnie całego jego życia. Na środku znajdowało się największe zdjęcie - pierwsze zdjęcie One Direction.
Cały pokój zachowywał idealny kontrast czerwieni i czerni. Czyli był odzwierciedleniem charakteru Zayna...
Spojrzałam na bruneta z uwagą. Trzymał ręce na głowie i wpatrywał się w okno. Dosłownie sekundę później odwrócił się w moją stronę, i klęknął przede mną.
- Marta... - zaczął.
- Poczekaj chwilę. Nie mogę na ciebie patrzeć. - mruknęłam, złapałam go za ramię i pociągnęłam w stronę toalety.
Nawilżyłam kilka chusteczek wodą i delikatnie jeździłam nimi po szyi i policzkach Mulata.
- Paul po mnie zadzwonił. I dlatego po ciebie nie pojechałem. - mruknął, nerwowo przegryzając dolną wargę.
- Oh... więc zazdroszczę Paulowi tak świetnej czerwonej szminki. Wiesz może gdzie ją kupił? - spytałam spokojnym tonem.
Zayn przewrócił oczami, chyba mając nadzieję, że tego nie zauważę.
- Zdecydował, że plan wejdzie w życie dzisiaj. - powiedział, a moja ręka gwałtownie się zatrzymała.
Cofnęłam rękę. Mój wzrok najpierw bezcelowo błądził po kafelkach, a potem zatrzymał się na oczach Malika, pozwalając mi szybko zebrać myśli.
- Więc to ona...?
- Kazali jej, potrzebowali kilka zdjęć... Chociaż i tak ona zrobiła to.. z ochotą. - przełknął ślinę i rzucił mi ukradkowe, wystraszone spojrzenie.
Westchnęłam i oparłam się plecami o umywalkę.
- Czego nie można powiedzieć o tobie... - mruknęłam.
Zayn zwrócił się idealnie na wprost mnie. Słyszałam jak nabrał powietrza w usta.
- Więc nie jesteś zła? - zapytał cicho, uważnie mi się przyglądając.
Pokręciłam głową w zaprzeczeniu.
Malik uniósł ręce na wysokość mojej twarzy i przez chwile w niedowierzaniu kręcił głową. Na jego twarzy kryła się nuta ... szaleństwa.
- Boże, jak ja cię kocham. - wypowiedział, powoli wypuszczając powietrze.
Później szybko ukrył mnie w swoich ramionach, miażdżąc mi każdą możliwą kość.
- Dusisz mnie tą swoją miłością... - powiedziałam z trudem.
Wtedy zwolnił uścisk. Chwycił moją głowę w dłonie i czule musnął moje usta swoimi.
- Trudno jest być ideałem? - zapytał ni stąd ni zowąd. Zaśmiałam się cicho.
- O to samo mogłabym zapytać ciebie. - odpowiedziałam z małym uśmiechem.
- Oh, no tak, jestem czystym okazem perfekcji. - rzekł i zaczął pokazowo układać grzywkę, patrząc w lustro.
- Gdyby nie ja, cały czas łaziłbyś z czerwonymi śladami szminki na mordzie. Więc już nie taki czysty! - uniosłam brwi wysoko.
Wsparł ręce na biodra i popatrzył na mnie spod byka.
- To miało na celu mnie obrazisz? Boże, jaka ty jesteś odważna... - prychnął.
- No na pewno nie jestem takim mięczakiem jak ty. - powiedziałam.
Zayn sprawił, że zdecydowanie pożałowałam tych słów.
Z niesamowitą zwinnością, czym mnie zaszokował, przerzucił mnie przez ramię i poszedł do swojej sypialni. Rzucił mnie na łóżko, usiadł na mnie okrakiem i zaczął mnie łaskotać.
Śmiałam się fakt. Ale z jego zawziętości. Dziwacznie, wiem, ale...
- Ja nie mam łaskotek! - udało mi się wypowiedzieć.
- To dlaczego się śmiejesz?! - zapytał, ale odpowiedział mu mój kolejny wybuch śmiechu.
Przestał, zmierzył mnie morderczym spojrzeniem i usiadł na brzegu łóżka, z głową uniesioną do góry. Podniosłam się i podeszłam do niego na czworaka. Zaczęłam delikatnie całować go po szyi, powoli zbliżając się do kości szczęki. Wtedy jeszcze wyżej podniósł głowę, więc ugryzłam go w płatek ucha i usiadłam za nim. Odwrócił się, pchnął mnie, i położył się na mnie, podpierając się rękami na wysokości mojej głowy.
- I co by ci tu zrobić... - mruknął cicho, z fascynacją chłonąc oczami moją twarz.
- Ja, taka grzeczna, i zasługuję na karę? - zapytałam i wydęłam dolną wargę.
Zayn tylko szeroko się uśmiechnął. Pochylił się i zaczął czule całować moje usta. Nagle oderwał się, pacnął się płaską dłonią w czoło i zrobił zaciekawioną minę.
- Nie opowiadałaś mi jak nagranie! - zawołał, a ja przewróciłam oczami.
- Wybrałyśmy piosenkę i na sucho zaśpiewałyśmy ją kilka razy. Cher jest podekscytowana, chyba aż nad to.. a może po prostu ma okres. - uniosłam brwi wysoko.
- Mogłabyś się w końcu przełamać do tego śpiewania, wiesz... - pokręcił głową.
- A może ty zaczął byś grać w piłkę, hę? - powiedziałam tym samym tonem co on.
Popatrzył na mnie jak na wariatkę, wybuchnął śmiechem i położył się obok mnie.
- O Boże, ty to masz żarty... - odetchnął powoli.
Podparłam głowę na łokciu i uważnie przyglądałam się jego twarzy. Patrzył w sufit, ale kiedy się podniosłam, przeniósł swój wzrok na mnie.
Dobre pięć minut wpatrywaliśmy się w siebie, bez żadnego słowa. On cały czas patrzył w moje oczy, ja patrzyłam w jego.
- Wiesz o czym pomyślałem? - odezwał się cicho. Nie czekając na odpowiedź, kontynuował - Chciałbym naznaczyć, że jesteś moją drugą połową. Że to ty jesteś najważniejsza. I moja przede wszystkim.
- Naznaczyć? - powtórzyłam, nie za bardzo wiedząc o co chodzi.
- Chciałbym zrobić jakiś łączy tatuaż. - uśmiechnął się jak niegrzeczny chłopczyk. Rozbolał mnie łokieć, więc opadłam obok niego.
- Ty to masz pomysły. - mruknęłam. On za to, przybrał moją poprzednią pozycję.
- Więc się zgadasz? - zapytał podekscytowany.
- Jak duże to ma być? - spytałam po chwili namysłu.
- Małe! - rzekł przekonywującym tonem i opadł obok mnie. Chwilę później uniósł ręce w górę i ,,malował" palcami po suficie. - Na przykład... Ty miałabyś klucz, a ja kłódkę. Albo... ja bym miał jedną połowę serca, a ty drugą. I jakbyśmy złapali się za dłonie, serca by się złączyły... Co myślisz? - zwrócił głowę w moją stronę.
- Ciekawe. Ale może nie róbmy go teraz... Zrobimy go, jak oficjalnie będziesz z Perrie. Niech pomyślą, że to ona ma drugą połowę. - mruknęłam.
- Inteligenta, bystra, mądra, piękna, zabawna, miła i w ogólę... Dlaczego ja poznałem cię tak późno? - zwinnie zmienił temat.
Nie zdążyłam mu odpowiedzieć. Zamknął mi usta słodkim pocałunkiem. Ponownie położył się na mnie i wplątał dłoń w moje włosy. Druga dłoń powędrowała pod koszulkę. Oderwałam się ode jego ust i rzuciłam mu znaczące spojrzenie.
- Ty się nie zapędzasz czasem? - spytałam.
- A idź ty. - przewrócił oczyma.
Zrobiłam to samo, czym chciałam go trochę poddenerwować. Był złośliwy i strzelił mi z palców w brodę.
- Ała, to nie było fer ! - krzyknęłam oburzona i uszczypnęłam go w brzuch.
- Sory, że przeszkadzam, ale... Zayn, telefon ci dzwoni.
Przez to całe przekomarzanie się, nie usłyszeliśmy, kiedy do pokoju wszedł Niall z komórką Malika w ręce. Blondyn szybko wcisnął urządzenie w dłoń mulata i wyszedł, czerwony jak burak.
Dopiero teraz zauważyłam, że Zayn siedział obok mnie. Musiał odskoczyć, kiedy Horan się odezwał. Złapał moje spojrzenie i cicho się zaśmiał. Spojrzał na telefon i zmarszczył czoło.
- Nie oddzwonisz? - zapytałam po chwili.
- Nie, jesli to ważne, to zadzwoni jeszcze raz. - powiedział, po czym odłożył telefon na poduszki i utkwił spojrzenie we mnie.
Specjalnie zrobiłam krzywą minę, a on słodko się roześmiał.
- Naucz grać mnie na gitarze. - poprosił po krótkiej chwili.
- A tobie co do głowy znowu strzeliło? - spytałam, unosząc jedną brew wyżej. On tylko wzruszył ramionami.
- Nie wiem, po prostu myślę, że to się może przydać. - uśmiechnął się. - Jezu... - pacnął się w głowę. - Jestem debilem. Kiedy masz egzamin? - zapytał, a mnie zdziwiła taka nagła zmiana tematu.
- 4 stycznia...
- Dzień przed filmem? - powiedział to, co chciałam powiedzieć ja! Czasami dziwiła mnie, a wręcz przerażała ta nasza więź porozumienia.
- No tak.. dzień przed. - mruknęłam i poczułam wibracje telefonu.
Dzwonił Dylan.
- Nie masz nic przeciwko? - spytałam, unosząc telefon do góry. Zayn pokręcił głową, podniósł się i wyszedł z pokoju. Potrząsnęłam głową, kiedy zdałam sobie sprawę, że popatrzyłam na jego tyłek, i odebrałam połączenie.
- Cześć świrusie.
- No siema wariacie, jak tam? - odezwał się Dylan.
- A dobrze, a u Ciebie?
- Nie sory, ja nie umiem być słodki. Jutro o 12 chcę się z tobą widzieć jakoś koło London Eye. Zrozumiałaś? - powiedział swoim normalnym tonem.
- Jasne, szefie. - zasalutowałam, jednak zdałam sobie sprawę, że on tego nie widzi.
- Wiem, że zasalutowałaś... - zachichotał.
- Świnia! Do jutra! - zawołałam i rozłączyłam się.
Kiedy łapałam za klamkę, chcąc otworzyć drzwi, przyszedł sms.
,,Siostra, dawaj do domu, coś dla ciebie mam!"
Jasne Olaf, lecę ! Przewróciłam oczami, włożyłam moją tymczasową, średniowieczną Nokię do kieszeni spodni i otworzyłam drzwi. Zayn zszedł na dół, więc i ja tam poszłam.
Chłopcy dalej oglądali love Actually. Była właśnie scena przypominająca porno, więc nikt nie usłyszał, że muszę się zbierać. Oprócz Malika.
Ubrałam buty, zawiązałam szalik wokół szyi i sięgnęłam na wieszak, by wziąć płaszcz.
- Jesteś pewna, że nie trzeba cię odwieźć? - zapytał zatroskany Zayn.
 Spojrzałam na niego wymownym wzrokiem i włożyłam płaszcz na siebie. Podszedł do mnie i, jak małej dziewczynce, zaczął powoli zapinać guziki. Z każdym zapiętym, wymawiał jedno słowo.
- Pamiętaj... że... bardzo... cię... kocham... i...zadzwoń...jak....dojedziesz. - zakończył słodkim całusem w usta.
Uśmiechnęłam się szeroko, stanęłam na palcach i pocałowałam go w czoło.
- Tylko pamiętaj. - pokiwał na mnie palcem.
Kiwnęłam głową i otworzyłam drzwi, a mroźne powietrze uderzyło w moją twarz.

- Jestem! - krzyknęłam i zaczęłam ściągać buty.
Olaf wyskoczył z kuchni i klasnął w ręce. Podbiegł do mnie i zaczął pchać mnie jak jakiś głaz. Nawet nie zdążyłam ściągnąć płaszcza.
- Ej, a ty co taki podgorączkowany ? - uniosłam ręce w niewiedzy.
- Bo nie mogę się doczekać ! - przestał mnie pchać, kiedy uderzyłam nogami o nogi krzesła.
Nie zabolało, ale i tak zaczął się śmiać. Uniosłam jedną brew w górę i spojrzałam na niego wyczekującym wzrokiem. On tylko przewrócił oczami, podszedł do mnie, ujął moją twarz w dłonie i skierował ją prosto na stół.
Leżała tam, zgrabnie opakowana w czerwony papier, paczka kształtu kwadratu, może prostokątu. Jego spóźniony prezent choinkowy dla mnie.
Rzuciłam mu krótkie spojrzenie a on zachęcił mnie kiwnięciem głowy. Chwyciłam paczkę w ręce i powoli zaczęłam rozdzierać papier.
Podarował mi telefon. Otworzyłam wieczko kartonu. Musze dodać, że nie był to byle jaki telefon...
- Pomyślałem, że taka gwiazda jak ty, nie może wozić się z tą starą Nokią... - mruknął, z rękami splecionymi za plecami.
Chwyciłam komórkę w ręce i delikatnie gładziłam ją długimi palcami.
- Ja nie mogę, jeszcze nigdy nie jarałam się zwykłym telefonem wiesz? - spojrzałam na niego. Uśmiechnięty był od ucha do ucha, co najmniej.
Podeszłam do niego, cmoknęłam w policzek i uściskałam mocno.
- Leć na górę i się pobaw, wiem że na to czekasz. - mrugnął do mnie okiem, a ja strzeliłam mu mukę.

Reszta wieczoru była typowo zmulająca. Nauczyłam się obsługiwać nowy nabytek, poćwiczyłam trochę scenariusz, straciłam czas przy komputerze...
Ubrana w ciepłe, wełniane skarpety i sweter z norweskim wzorem, z herbatą w ręku, usiadłam na szerszym parapecie i zaczęłam grać na gitarze.
Skończyłam grać piosenkę, którą nagrywam z Cher, kiedy moja szyba dostała małym kamieniem na ryj. Serce ze strachu i zaskoczenia podskoczyło mi do gardła. Wyjrzałam na taras, znajdujący się piętro niżej, a szyba zaparowała pod wpływem mojego oddechu.
Kolejny raz przestraszyłam się, kiedy zadzwonił telefon. Nie była przyzwyczajona do nowego dzwonka. Zanotować : trzeba zmienić dzwonek w nowym telefonie.
- Halo?
- Jestem najgorszym chłopakiem na świecie, ale... wpuścisz mnie? - usłyszałam głos Zayna po drugiej stronie.
- Tylko nie rzucaj we mnie kamieniem, kiedy otworzę ci drzwi. - poprosiłam z przekąsem.
- Ani się ważę. - rzekł i rozłączył połączenie.
Odłożyłam gitarę w kąt i zbiegłam na dół. Światła były pogaszone, więc Olaf musiał pójść już spać. Otworzyłam po cicho drzwi i wpuściłam Zayna do środka. Zanim zdążyłam je zamknąć, przykleił się do moich ust.
- Chodź na górę, nie będziemy tu tak stali. - mruknęłam, kiedy udało mi się od nich oderwać.
Malik ściągnął zimowy ubiór i buty i poszedł za mną na górę.
Zamknęłam cicho drzwi od mojego pokoju, odwróciłam się i spojrzałam na bruneta, który stał na środku pokoju i wpatrywał się we mnie żarliwym wzrokiem.
- Jesteś najseksowniejszą osobą na świecie w tym swetrze. - powiedział cicho. Przewróciłam oczami.
- Dzięki. - mruknęłam. - Jaką masz do mnie sprawę, najgorszy chłopaku na świecie? - zapytałam, uśmiechając się kokieteryjnie.
- Już dawno miałem ci to powiedzieć, ale jakoś wyleciało mi z głowy. - podszedł do mnie i z tylnej kieszeni spodni wyciągnął mały papier. Podał mi go, obserwując mnie bacznie.
- A to co? - zapytałam.
- No otwórz, po ci się pytasz. - mruknął złośliwie.
Dźgnęłam go palcem w brzuch i otworzyłam małą kopertę.


Zaproszenie
Mamy zaszczyt zaprosić pannę Martę Cherry na imprezę inaugurującą nowy 2014 rok. Świętowanie rozpoczynamy o godzinie 20:00, jednak jako że należy pani do naszego bliższego grona, jest pani proszona o przyjście nieco wcześniej (wiem, że znasz przepis na ciasto marchewkowe. L.) Prosimy zabrać wygodne buty, dobry humor i gumki, bo Zayn nie ma! (byłbym wniebowzięty, jeśli wzięłabyś te swoje naleśniki. H.). (A ja proszę o te babeczki czekoladowe. N.) (Wiem, że nabazgrali, i robię właśnie to samo co oni, ale nie słuchaj ich. L.)

Pod spodem był podpis każdego z członków zespołu i ...
- To są odciski palców? - zapytałam, pokazując bliżej kartkę Zaynowi. Uważnie się im przyjrzał i kiwnął głową.
Zaśmiałam się pod nosem.
- Ty to skreśliłeś? - ponownie zapytałam, tym razem wskazując na ,,gumki bo Zayn nie ma!".
- No... - odpowiedział dość nieśmiało, kładąc rękę na karku.
Zaśmiałam się jeszcze raz i schowałam zaproszenie do szuflady biurka. Już miałam się odwracać, kiedy poczułam ręce Malika na swojej talii. Powoli zaczął całować mnie po szyi...
- Miałam się jeszcze zapytać.. najgorszy chłopaku na świecie... to my już tak oficjalnie? - odwróciłam się powoli i spojrzałam w oczy mulata.
- Nie rozumiem pytania. - powiedział i zmarszczył brwi. Jego wachlarz rzęs, tak uroczy, w tak cudowny sposób zdobił jego czekoladowe, głębokie oczy...
MJUZIK. 
- Mówię głupoty od rzeczy... - szepnęłam i zatopiłam się w jego malinowych, ciepłych ustach.
Cały czas się całując, powoli doszliśmy do łóżka. Pchnęłam go, dość mocno, tak, że kiedy wylądował, miał bardzo zadziorną minę. Usiadłam na nim okrakiem i dłońmi jeżdżąc po jego ciele, zaczęłam go całować. Po krótkim czasie jego jedna dłoń powędrowałam pod mój ciepły sweter, druga zaś, chciała go dość szybko ściągnąć. Pomogłam mu trochę, a w zamian za to on przerzucił mnie na dół. Zaczął czule pieścić cały mój brzuch, dekolt i szyję. Ja bawiłam się jego czarnymi włosami. Nie bawił się w wspólne rozbieranie i samodzielnie pozbył się swojej koszulki. Jak mogłam żyć w tej piekielnej nieświadomości, że można mieć tak idealną klatkę piersiową? Jednak później nie pozwolił mi ściągnąć spodni dresowych. Sam to zrobił. Ponownie dorwał się do moich ust, bawiąc się tym samym moimi rozpuszczonymi włosami. Rozpięłam jego pasek, a on gorączkowo ściągnął spodnie. Wspólnymi siłami podsunęliśmy się trochę wyżej, bo byliśmy na skraju łóżka.
Nagle Zayn, gdy leżeliśmy już w samej bieliźnie, zablokował mi ręce. Spojrzał mi prosto w oczy i z pewnym siebie uśmieszkiem zapytał:
- Jesteś tego pewna jak niczego innego? - uniosłam brew, i spojrzałam na niego z małym zdziwieniem. Westchnęłam.
- Jestem tego pewna, jak tego, że mamy zimę, że jesteśmy w Londynie, że masz czarne, lśniące włosy, że Ed ma świetny głos, że zawsze byłam dobra z historii, że mam niebieskie oczy, że jesteś najcudowniejszym człowiekiem na ziemi i że cię kocham, jak nigdy i nikogo innego. - skończyłam z małym uśmiechem.
- A tak bardzo chciałem ci przerwać po tym Edzie... - mruknął, uśmiechnął się i wpił się w moje usta.
Teraz już bez wahania ściągnął moje majtki. Nawet nie wiem skąd, ale miał w ręku przygotowaną prezerwatywę. Nie użył jej jednak od razu. Z pocałunkami zjechał niżej, przez stanik, brzuch i biodra, do mojego intymnego miejsca.
- Zayn... nie chcę. - powiedziałam.
Uniósł głowę i spojrzał na mnie ze zmarszczonym czołem.
- Ale, że... Aaaa... - po chwili dopiero zrozumiał o co mi chodzi. Uśmiechnęłam się i tym razem to ja wzięłam górę.
Zrobiłam mu kilka małych malinek na szyi. Podniecenie powoli przebijało wszystko i Zayn też to wyczuł, dlatego szybko założył gumkę i znów wylądowałam na dole. Objęłam jego biodra swoimi nogami, by było wygodniej.
Cały czas uparcie patrząc w moje oczy, delikatnie wszedł, jakby się bał, że mnie zaboli, jakbym robiła to pierwszy raz... Uśmiechnął się czule i znów zaczęliśmy się całować. Masowałam jego plecy, a gdy czasem wchodził zbyt głęboko, wbijałam paznokcie w jego śniadą skórę. Poruszał się coraz szybciej. By mnie lepiej czuć, złapał na moją dłoń i splótł nasze palce, ponad moją głową. Teraz w stu procentach byliśmy jednością, bo każde z nas mogło to poczuć. Złączeni miłością w jej przepięknym akcie. Przeszedł, po raz któryś tego wieczoru, z pocałunkami na szyję. Zaczęłam dyszeć i dobrze słyszałam, że on też. Jego ruchy się pogłębiły, i stały się dużo szybsze. Był o wiele lepszy niż Harry czy Niall. Miał w sobie wszystko to, co oni mieli i to, czego nie mieli. Był moim dopełnieniem. Oderwał się od mojej szyi i namiętnie całował moje usta. Byliśmy coraz bliżej, prawie na końcu... W końcu zwolnił, maksymalnie wbijał się, jak tylko najgłębiej mógł. I wtedy przyszła ta cudowna rozkosz. Zwolnił całkowicie. Przez chwilę nie odzywał się, chował głowę w mojej szyi. Oddychaliśmy głęboko. W końcu podniósł głowę i spojrzał głęboko w moje oczy. Uśmiechnął się i czule mnie pocałował. Wyszedł, ogarnął te... rzeczy w chusteczkę i weszliśmy razem pod kołdrę. Przytuliłam się do jego torsu, czując i słysząc każde bicie jego serca. Uśmiechnęłam się szeroko.
- Kocham Cię. - wyszeptał.

____________________________________________

No, także tego... :D
Przepraszam za małe porno, coś mnie jakoś wzięło... no...
Kiss Me zawsze jak dla mnie było piosenką stworzoną idealnie do sceny sexu w opowiadaniu, soł sory!
Widziałyście teledysk Kiss You? Boże, to jest genialne! *.*
To dziwne wiem, ale chyba nie rozgadam się tak jak ostatnio :D
Trzymajcie się i jeszcze raz przypomnę, że limit to wciąż 3 komentarze :D
Btw, dziękuję za poprzednie ;)
Trzymać mi się tam !
Wiśnia :D


5 komentarzy:

  1. o kurwaa *.* ( wybacz za wyrażenie :D ) tym o to sposobem Cherry mnie zabiłaś! Haa. ♥ ( pisze z grobu :D ) Kocham kocham kocham kocham <69 ( tsaa Hazz czuwa xd ) No kurwicy można dostać jak czytam taki świetny rozdział no i ogólnie całe opowiadanie a tu... 0 komentarzy -____- Więc radzę wszystkim którzy to czytają skomentować bo dowiem sie gdzie mieszkacie !! Haa wszystkich tym ostatnio strasze. haha. no dobra jestem popieprzona ale taki mój urok :D No dobra nie zanudzam. Marta jesteś swietną pisarką i już nie mogę doczkeać się kolejnego rozdziału i mam nadzieję ze mnie jako pierwszą o nim powiadomisz <333

    OdpowiedzUsuń
  2. zaskakujesz :D Czekam na kolejny ;) x

    OdpowiedzUsuń
  3. Wiśnio, Wisienko!
    Jak już pisałam - Czop ze mnie. Dopiero teraz się skapnęłam, że nie komentowałam tego rozdziału!
    A trzeba przyznać, że to wielki błąd, skoro to jest TAKI rozdział...
    Powiem Ci, że nawet Hazza by się tego nie powstydził. Nawet ja. Ani nawet Zayn.
    Po prostu, ta scena jest świetnie opisana i wgl... wszystko jest świetnie. To jest pierwszy raz, kiedy Zayn&Cherry.. no?
    Zgadzam się w zupełności z osobą number one. Zasługujesz na wiele więcej komentarzy, bo jesteś lepsza nawet ode mnie, choć o się zapierasz, że nie.
    < I nie mówię tak tylko dlatego, że byłam jednym z powodów, dla których zaczęłaś pisać... No chyba, że mnie okłamałaś. >
    Bierz się w garść, pisz końcówkę next'a. Tym razem, chcę skomentować pierwsza!

    Oby Ci to wystarczyło, bo przez Quo Vadis i semestralny z polskiego moje funkcje życiowe są znacznie ograniczone.

    Dziękuję za uwagę. Z Bogiem!

    OdpowiedzUsuń
  4. ajć, ajć *.*
    jara mnie opowiadanie i gif pod nim <3
    xoxo

    OdpowiedzUsuń