piątek, 27 lipca 2012

Part 28

- Dziękuję Estonio! Dziękuję Tallinn*! Dzięki Brats! - głos piosenkarki rozbrzmiał przez kilka głośników, pośród tysięcy radosnych krzyków. - I podziękujmy wspaniałym tancerzom ! - Cher machnęła ręką w stronę długiego szeregu tancerzy, stojących w tle, pośród których byłam ja. Objęliśmy się ramionami i równo ukłoniliśmy. Opuściliśmy ręce i zeszliśmy ze sceny na backstage. Lloyd wciąż ciągnęła swój długi monolog podziękowań.
- O Boże, kawy ! - zawołała Sara, patrząc w górę. Zaśmiałam się cicho. Ściągnęłam krótki, błyszczący top i wrzuciłam go do torby. Usłyszałam gwizdanie z końca pomieszczenia, więc szybko przerzuciłam tam wzrok. Kyle, nasz grupowy podrywacz, stał z rękami w kieszeniach dresów, prężąc klatę i oblizując wargi. Chad i Riley spojrzeli na niego jak na idiotę.
- Ale ciałko ! - krzyknął, uważnie badając mnie wzrokiem. Przewróciłam oczami.
- Czego nie można powiedzieć o tobie, suchoklaty - mruknęłam półgłosem, a Sara stojąca obok mnie wybuchnęła śmiechem. - Mam nadzieję, że wspólną szatnię mamy pierwszy i ostatni raz. - schyliłam się, żeby schować buty do torby. Poczułam delikatnie uszczypnięcie w pośladek, więc szybko się podniosłam - Taylor przemknęła szybko obok mnie, więc machnęłam tylko ręką w powietrzu, z zamiarem oddania.
- Masz. To na pewno lepsze niż kawa. - szepnęła Ty do Sary, ukradkiem podając jej białe pigułki. Rozglądnęła się po sali, a gdy napotkała mój wzrok, sztucznie się uśmiechnęła. Zmarszczyłam brwi i podeszłam do dziewczyn.
- Scarlet się gapi. Głupia krowa. - mruknęła Sara i połknęła tabletki.
- Chcesz? - Taylor wyciągnęła dłoń w moją stronę, na której leżało kilkanaście takich samych pigułek, jakie połknęła ruda. Zmarszczyłam się i pokręciłam głową.
- Żebyście potem nie miały problemów. - rzekłam, spoglądając na dziewczyny.
- Ty to zawsze panikujesz. Bez ryzyka nie ma zabawy nie? Z resztą... ja już nie mam siły, a zostało jeszcze 6 koncertów. - przewróciła oczami Sara. Pokiwałam głową, patrząc na jakiś martwy punkt przed sobą.
Podobało mi się tu. Cała ta atmosfera w tanecznej grupie. Choć było kilka wychyleń, świetnie mi się pracowało. Nie zwracało się na nie uwagi, podczas, gdy wokół było tyle innych plusów. Tańcząc, nie myślałam o Londynie. O Harrym... O Megan... O Zaynie czy... O Niallu. Nic się nie liczyło. Nic nie miało znaczenia...
- Martaaa, żyjesz? - zawyła Ty, machając mi dłonią przed oczami. Zamrugałam kilkakrotnie i rozglądnęłam się pod sali. Wszyscy byli gotowi do wyjścia. Jedynie ja stałam w bezruchu w staniku i legginsach. Ruszyłam szybko do torby i przebrałam się w przygotowane wcześniej ciuchy. Zarzuciłam torbę na ramię i dołączyłam do grupy, wychodzącej za zewnątrz.
- Oh niee... - westchnęła Sara, a ręce jej opadły. Już po pięciu krokach naprzód okazało się, co ją tak załamało.
 Flesze błyskały dosłownie z każdego możliwego miejsca. Choć była prawie połowa grudnia, założyłam okulary przeciwsłoneczne na nos, schyliłam głowę i ruszyłam za tancerzami do turbusa. Dziennikarze zadawali potok pytań, jednak pośród krzyków fanów, były ledwo słyszalne.
- Czy to prawda, że nie jest ...
- Jest pani śmiertelnie...
- Co pani sądzi o...
- Jak wyjaśni pani plotkę o...
- Jesteś z Niallem !? - wrzasnęła jakaś fanka, zagradzając mi drogę. A więc wiedzą...
Spojrzałam na dziewczynę równocześnie przestraszonym i zaskoczonym wzrokiem. Wypowiedziała jego imię, co było równoznaczne z falą wspomnień. Serce biło tak, jakby ktoś zaraz miał zadać mu ostatni cios. Stanęłam jak wryta, a łzy powoli zamgliły moje źrenice. Jednak dzięki okularom, nikt nic nie widział...
- Chodź. Nie chcesz tu być. Chodź. - usłyszałam szept i poczułam ciągnięcie za ramię. Magiczna siła, która przywarła mnie do ziemi, ustała, a nogi posłusznie ruszyły w stronę busa.
- Wszystko w porządku? - Taylor usiadła obok mnie, a kierowca odpalił silnik. Przeniosłam wzrok, który wcześniej wbiłam w podłogę, na nią. Uśmiechała się i patrzyła na mnie z troskliwą miną.
- Jasne. - ucięłam krótko.
- Słuchaj, wiesz, że możesz mi powiedzieć... - zaczęła, ale Cher przerwała jej, entuzjastycznym krzykiem.
- Ludzie, to było genialne! Kolejny wspaniały koncert. Dałeś dzisiaj czadu, Chad. - klepnęła chłopaka w ramię, a po grupie przeszedł cichy śmiech, na widok zdezorientowanej miny tancerza.
- Słodki, ale nieogar. - mruknęła Sara, wprost jedząc wzrokiem czarnowłosego chłopaka.
- Dlaczego nie zagadasz? YOLO, nie? - klepnęłam ją w udo z uśmiechem. Tay zaśmiała się cicho. - No co? - spojrzałam na nią.
- Wiesz... Sara to typ ,,jestem wszędzie i jestem pewna siebie" ale... zagadanie do chłopaka to najtrudniejsze wyzwanie. Skoczyła by z bungy, zjadła by robaka, ale do płci przeciwnej się nie ruszy... - zaśmiała się ponownie.
- Oj, skończ już. - Sara przewróciła oczami i rzuciła się na łóżko. Ja i Taylor poszłyśmy jej śladem...

- Tylko grzecznie ! - krzyknęła Cher, kiedy wszyscy otwierali drzwi do pokoi.
- Yhymmmm. - mruknęła Taylor, rzuciła torbę pod drzwi łazienki i podbiegła do barku, ukrytego w małej szafie. - Uaaa - wydała pomruk zachwytu. Sara natychmiast do niej doskoczyła.
- To będzie ciekawa noc!
Przewróciłam oczami i zamknęłam drzwi. Rzuciłam torbę na pierwsze łóżko z rzędu i spojrzałam na dziewczyny, które zachwycały się małą wódką. Sara spojrzała na mnie przez ramię.
- Pijesz, nie?
- Nope. Mam jedną nerkę, nie mogę. - rzekłam i rzuciłam się na łóżko.
- Boi dupa. - mruknęła cicho Sara, jednak na tyle dosłyszalnie, że jej słowa dotarły do moich uszu.
- Coś ci nie pasuje? - podparłam się na łokciach. Brunetka wstała i podeszła bliżej mojego łóżka.
- Wiesz... nie ,że ja coś do ciebie mam, ale... jesteś strasznie zamknięta w sobie. I wiemy, że jesteś w dołku, chociaż nie wiemy, dlaczego a ty oczywiście nam nie powiesz, ale wkurza nas to, że musimy cały czas uważać na słowa... I jesteś taka... no... tu nie wypijesz, tego nie weźmiesz... dziewczyno masz jedno życie...
- Dobra, skończ. - mruknęłam. - To po prostu zbyt trudne. - dopowiedziałam i poczułam wibracje w kieszeni. Odebrałam szybko telefon i wyszłam na balkon.
- Jeszcze nie wiem, czyj telefon odebrałam, ale uratowałeś mnie, dziękuję ! - wydusiłam, opierając się o barierkę.
- Nie ma za co. Co u ciebie? - spytał Dylan, jakimś dziwnym jak na niego głosem... Poważnym?
- W porządku. - wzruszyłam ramionami.
- Yhym.. znam to w porządku. Co jest? - spytał dociekliwym tonem.
- Czepiają się. Ale idzie się przyzwyczaić. A ty jak tam? Znalazłeś przewodniczkę? - zmieniłam temat.
- Nooo, kupiłem sobie takiego zarypistego GPSa, mówię ci, padniesz jak go zobaczysz. - powiedział już swoim normalnym głosem. Zaśmiałam się cicho.
- Więc wciąż jesteś potencjalnym gejem? - uniosłam brwi, choć nie mógł tego zobaczyć. Usłyszałam głośne prychnięcie.
- Nie mam ochoty z tobą gadać. - mruknął tonem małego dziecka. Przewróciłam oczami.
- Oj no dobra, przepraaaszam. - powiedziałam przeciągle.
- O, miło. Ale i tak muszę kończyć. Trzymaj się mała! - zawołał i rozłączył połączenie.
Westchnęłam i obejrzałam się za siebie. Taylor i Sara właśnie wlewały wódkę do ust. Nie chcąc narazić się na kolejne kazanie, wybrałam numer Megan. Po zakończeniu dość długiej rozmowy, weszłam z powrotem do pokoju. Na stoliku stało pięć setek... a raczej puste butelki po nich. Dziewczyny spały w bardzo dziwnych pozycjach na łóżku. Pokręciłam głową i ogarnęłam je trochę. Wzięłam piżamę i ruszyłam do łazienki, wziąć zbawienny prysznic. Byłam pewna, że moich pijaczek nic nie obudzi, więc włączyłam małe radio w kabinie i najzwyczajniej w świecie, zaczęłam śpiewać.
Ubrałam się, wysuszyłam włosy, zabrałam swoje rzeczy i wyszłam z pokoju. Wrzuciłam wszystko do torby i ruszyłam w stronę łóżka, z pół otwartymi oczami ze zmęczenia. Stanęłam jednak jak wryta, kiedy ujrzałam Cher, siedzącą na przeciwko lustra.
- Cher? Stało się coś? Jest już po północy...- spytałam, poprawiając bluzkę. Dziewczyna wstała z krzesła i stanęła na przeciwko mnie, uśmiechając się szczerze.
- Masz genialny głos. Czemu wcześniej go nie słyszałam? - wydusiła z podziwem, unosząc brwi i kiwając głową. Poczułam ciepło w policzkach.
- Daj spokój... - mruknęłam zmieszana, wyminęłam ją i usiadłam na łóżku. Tay i Sara chrapały w najlepsze. Całe szczęście, że wcześniej przyszło mi do głowy posprzątać o ich mini imprezie. Lloyd mogłaby ich wyrzucić, jeśli nie w ostateczności pozabijać.
 - Mam genialny pomysł... tylko proszę, zgódź się... - Cher uklękła przy mnie i chwyciła się mojego kolana.
- Chyba się boję.. - wyznałam szczerze, uśmiechając się. Dziewczyna głęboko spojrzała w moje oczy, a ciało przeszedł mały dreszcz.
- Nagrajmy coś razem. Po trasie. Po nowym roku. Co ty na to? - uniosła jedną brew w górę. Westchnęłam i spojrzałam na sufit.
- Wiesz, że tak jak i tańczę tak i śpiewam dla siebie. Musiałabym poświęcić lata na jakieś lekcje, naukę...
- Są komputery. - przerwała mi - Wiesz, że dopóki nie osiągniesz dobrego brzmienia, komputer może trochę cię... poprawić. - wyszczerzyła się. Spojrzałam na nią z powątpieniem w oczach.
- Jesteś...
- W stu procentach pewna, że dasz sobie radę. Pisałaś może coś kiedyś? Jakieś wiersze? Może coś wykorzystamy... - uśmiechnęła się skromnie.
- Napisałam kilka piosenek. - powiedziałam cicho, bawiąc się dłońmi.
- Genialnie! Im szybciej tym lepiej. - podniosła się. - To dobranoc! - zawołała na odchodne i wyszła z pokoju.
Świetnie. Zajefakenkurdebiście. Ostatni raz śpiewałam pod prysznicem, obiecuję! Fuknęłam z wściekłością na samą siebie i walnęłam się na łóżko.
 Chciałam zacząć standardowe wieczorne przemyślenia nad życiem, ale przerwały mi wibracje telefonu.
- Słucham? - niemal warknęłam do komórki, wcale tego nie chcąc.
- Cześć. Nie wiem na co jesteś zła, ale po tej rozmowie, możesz być wściekła... Tylko ostrzegam! - uprzedził mnie Daniel.
- Cześć, przepraszam, zawiły dzień... Co się stało? - spytałam, kładąc dłoń na czole.
- Reżyser uwierzył w wywiad Karoline. Straciłaś posadę...
_________________________________________

*Tallin - stolica Estonii
Cześć :) wróciłam. Ktoś się cieszy?
OGROMNE DZIĘKUJĘ za 3300 wejść ! Made my day, po prostu... uughh, dziękuję, na prawdę, że potraficie sprawić uśmiech na mojej twarzy :)
Chociaż komentarze pojawiały się na prawdę wolno, myślałam, że to już koniec itd... 
Dziękuję : Berry, Beth i ... Darii i wszystkim anonimom, którzy skomentowali poprzednią notkę :) i za motywację też !
Taka mniejsza sprawa : rozdziały będą krótsze, ale będą pojawiały się częściej. Może uda mi się nawet codziennie, kto wie? Muszę wyrobić się z tym blogiem do 14 sierpnia. Później będę miała zajazd...
Niall zdał prawko, Liam wygląda jak Bóg seksu w nowej fryzurze, Harry i Zayn mają podobno nowe tatuaże, a Lou? U niego cisza i spokój :)
Tu gify z wkrętu z ciążą :D
Dodałam nową stronę - Bohaterowie. Zajrzyjcie koniecznie ^^
To tyle. Co myślicie? :)
Wiśnia :D



 Dwa latka, nie? :)

4 komentarze:

  1. a jednak! :d bardzo dobrze,ze nie skonczyłaś :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Yey ! Rozdziały prawie codziennie ! ^^ Gdy przeczytałam to zdanie : Skoczyła by z bungy, zjadła by robaka, ale do płci przeciwnej się nie ruszy... to pomyślałam o sobie xDD Rozdział genialny! Chociaż teraz się zastanawiam jak Marta zareaguje na wieść że straciła posadę...

    OdpowiedzUsuń
  3. Dziękuję, dziękuję, dziękuję, że jednak piszesz dalej! Nie wyobrażałam sobie tego! Rozdział niesamowity, mam nadzieję, że Marta i Cher zostaną prawdziwymi przyjaciółkami :D Szkoda, że straciła posadę, to było jej marzenie, ale zawsze może tańczyć i śpiewać ;) Powodzenia w pisaniu! Xxx

    OdpowiedzUsuń