czwartek, 3 maja 2012

Part 6


 Obudziłam się z dziwnym uczuciem niekomfortowego leżenia. Jakby coś przyciskało mnie do ściany. Na swojej twarzy wyczułam włosy. Ej co jest ! Zabrałam je dłonią a następnie starałam się podeprzeć na łokciu i zbadać sytuację. Co jak co ale była ona dziwna. Obok mnie leżał Harry i to jego loki miałam na nosie. Zayn i Niall leżeli na naszych nogach. Liam w bardzo nieszczęśliwej pozycji leżał na podłodze. A Lou ? Nie widziałam go z tej niewygodnej perspektywy. Dobrze, że mój cudowny BlackBerry był pod poduszką. Zrobiłam zdjęcia z uśmiechem na ustach. Trzeba wstać, czyż nie ? Dziś ważny dzień, od którego zależy spory kawałek mojej przyszłości, która jak dotąd jest tylko czarną dziurą. Spojrzałam na zegarek. Dochodziła 7:30. Wstałam z największą ostrożnością i podeszłam do szafy. Postanowiłam ubrać się dość elegancko <klik> . Zabrałam ciuchy i weszłam do łazienki. Zapaliłam światło i niemal krzyknęłam ze strachu. W wannie był... Louis. Musiałam go obudzić, przecież później chodził by jak połamany... Uklękłam przy kabinie i delikatnie zaczęłam go szturchać. Nic to nie dawało. Przyszedł mi do głowy drastyczny wprost sposób. Z mojego punktu widzenia śmieszny, ale Lou mógłby się wkurzyć ... Wstałam i podeszłam bliżej kranów.
- Lepiej nie ! Na niego działają marchewki ! - wydawało mi się, że serce mi zaraz wyskoczy. Obróciłam się i zobaczyłam śmiejącego się po ciuchu Malika opierającego się o framugę drzwi. Podeszłam do niego i walnęłam go w ramię z uśmiechem.
- Nigdy więcej tak nie rób - szepnęłam. - A tak w ogóle to dzień dobry. Jak się spało ? - spytałam
- Dzień dobry. Masz w miarę wygodne te swoje nogi - powiedział z cwaniackim uśmieszkiem
Podeszłam do niego bliżej, nasze twarze dzieliły centymetry. Uniosłam dłoń do jego policzka.
- Rzęsa - ściągnęłam mały włos. Teraz to ja sprawiłam, że magia prysła. Życzenie ? Oby casting poszedł dobrze ...
- Pomyśl życzenie.- powiedział. Czyżby też to znał ?
- Już pomyślałam - uśmiechnęłam się do palca, na którym wciąż leżała rzęsa mulata.
- Skąd ... Znasz to ? Myślałem, że tylko ja o tym wiem - przyznał zdziwiony.
- Nie tylko ty jesteś inteligenty w tym świecie - rzekłam rzucając na niego krótkie spojrzenie - Poczekaj, kolejna. - znów do niego podeszłam, zauważając kolejny włos. Tym razem jednak nie zdążyłam go ściągnąć, bo Zayn złapał mnie za talię, przysunął do siebie i czule pocałował. Odwzajemniłam pocałunek , wplątując ręce w jego włosy. Czemu znowu to się stało? Nie wiem, ale nie może tak być. Tym razem on oderwał się ode mnie.
- I znów muszę przepraszać... Miało być od nowa, i całkiem inaczej... - rzekł kładąc rękę na karku.
- Ja chyba też powinnam przeprosić - powiedziałam lekko zażenowana. Usłyszałam jakby ktoś jeździł guzkiem po wannie. Lou się budził. Odwróciłam się i zobaczyłam otwierającego oczy Tomlinsona.
- Wstawaj , muszę się ubrać ! - poganiałam go
- Kobieto, spokojnie, najpierw mi powiedz gdzie są marchewki. Miałem przecież całą plantację... i one potrafią śpiewać ! Naprawdę to potrafią ! - powiedział z ekscytacją i z wesołym uśmieszkiem.
- Ohh, chodź już Lou. - mruknął Zayn. Gdy wyszli wzięłam szybki prysznic, ubrałam się i wysuszyłam włosy. Wyprostowałam je i pozwoliłam im swobodnie opadać na moje ramiona. Chciałam być jak najbardziej naturalna. Makijaż jak na co dzień - tylko rzęsy. Zajęło mi to niecałe 15 minut. Weszłam do pokoju, w którym nikogo już nie było. Zeszłam więc na dół do kuchni, sprawdzić czy mój dom jest jeszcze w jednym kawałku. Na całe szczęście był. Harry robił coś przy kuchence, Liam bawił się swoim telefonem, Zayn poprawiał włosy w lusterku cały czas je mierzwiąc, Niall zaglądał do wszystkich szafek po kolei a Lou ... głaskał marchewkę ? Nie wiem czy dobrze widziałam, ale chyba tak było. Podeszłam do Hazzy z zamiarem pomocy.
- Co tam pichcisz ? - zapytałam. Spojrzał na mnie jak na idiotkę. Minę miał baardzo poważną. Rzuciłam mu przepraszające spojrzenie.
- Jajecznicę na bekonie - odrzekł niczym milord czy coś, wracając do poprzednio wykonywanej czynności. Nie wyglądało to przekonująco, ale znając mój apetyt zjem coś na mieście. Usiadłam obok Liama. Po pięciu minutach Harold krzyknął :
- Gotowe !

- Nie było aż takie złe, Harry - poklepał go po plecach Louis dodając uśmiech.- Prawda Cherry ?- spojrzał na mnie z miną mordercy
- Co ? Ah .. Oczywiście ! Harry to było cudowne ! Musisz wpadać częściej i robić mi to na śniadanie !
- A co dostanę w zamian ? - podniósł głowę.
- Oj ty już wiesz co, Harry - mrugnęłam do niego, przegryzając wargę i skinając głową do góry.
- Już Cię uwielbiam - powiedział szczerząc się.
- Dobra koniec tego zbieramy się rodzinko ! - zarządził Liam. - Marta, podwieźć Cię ? Mamy po drodze.
- Eee... Przecież nie macie samochodu... Wczoraj jechaliśmy metrem. - stwierdzałam fakty.
- Nasz szofer dziś rano przyjechał. Chodź - uśmiechnął się.
Spakowałam kilka rzeczy do podręcznej torby. Jakąś wodę, mnóstwo słodyczy, chupa chupsa truskawkowego, portfel, dokumenty i coś co zawsze przynosiło mi szczęście - różową zawieszkę w kształcie serca z jakiegoś kamyczka. Nie używałam jej, ale zawsze lubiłam ją mieć pod ręką. Wsiadłam do długiej, czarnej limuzyny razem z chłopcami. Która dziewczyna nie chciałaby być teraz na moim miejscu ? Niall i Lou tańczyli jakiś przedziwny taniec w rytm muzyki lecącej z radia. Liam jak zwykle z kimś esemesował. Swoją drogą, ciekawe czy ma dziewczynę ... Harry cały czas machał swoimi loczkami, nie radząc sobie z ułożeniem ich. A Zayn? Co dziwne, miał zamyśloną minę i wpatrywał się we mnie. Machnęłam mu ręką przed oczyma. Zbudził się jakby z transu czy coś. Popatrzył na mnie już obecnym wzrokiem i się uśmiechnął. Dostrzegałam gitarę za jego plecami. Dałam mu znak, żeby mi ją podał. Nudziłam się, a i tak dawno nie grałam. Przydałoby się odnowić umiejętności. Zaczęłam grać Tears in heaven Erica Claptona. Blondasek i Boo Bear przerwali swój taniec zastygając w dziwnych pozycjach i wpatrując się we mnie. Liam również odłożył telefon. Harry wciąż poprawiając swoje włosy starał się oglądać całą scenę. Zayn po cichutku nucił słowa. Uśmiechnęłam się dodając mu otuchy, żeby śpiewał głośniej. Ja również zaczęłam. Nie grałam tak długo a jednak... wciąż to potrafię. Serce i umysł pracowały teraz, jakby obudziły się z długiego zimowego snu. Skończyłam i spytałam :
- Czyja ona jest ?
- Moja - podniósł rękę Niall. - Ale w twoich rękach działa równie niesamowicie co w moich.
- Świetna - rzekłam krótko, podając mu gitarę. Dojeżdżaliśmy już więc ... Westchnęłam głośno. Co jak co, ale stres robił swoje. Granie nieco pomogło.
- Wszystko będzie dobrze - powiedział Liam, kładąc mi rękę na ramieniu.
- Pamiętaj, że wspieramy Cię duchowo - wyszczerzył się Harry.
- Dzięki. Za podwózkę również.
- Odezwiemy się dzisiaj ! Obiecałaś ognisko ! - krzyknął Lou, gdy już zamykałam drzwi. Odwróciłam się i poszłam w stronę wejścia.
Ludzi było ... Nie wiem jak to opisać. W każdym razie, nigdy nie widziałam tylu ludzi w jednym pomieszczeniu. Podeszłam do rejestracji, odebrałam numerek i czekałam. Godziny mijały naprawdę powoli. Nigdzie nie widziałam Lucasa i Cassie. Nic nie wpadło mi do głowy, co by mogło zwalczyć nudę. Wokół mnie kręciły się najróżniejsze aktorki, które już kiedyś widziałam na dużym ekranie. Dziwnie nie robiło to na mnie żadnego wrażenia.
Po ponad trzech godzinach czekania, hol trochę opustoszał, a przez megafon jakiś damski głos krzyknął :
- Numer 3976 proszony na salę !
Podniosłam się z krzesła, podeszłam do jasnych drzwi i z westchnięciem i myślą w głowie ,,Raz się żyje", otworzyłam je. Idąc w stronę małego krzyżyka na scenie, zwróciłam głowę w stronę jury. Trzech mężczyzn i jedna kobieta siedzieli za szarym stolikiem. Daniel widząc mnie, uśmiechnął się.
- Dzień dobry.- rzekłam
- Dzień dobry, przedstaw się. - powiedziała ostrym tonem kobieta. Przedstawiłam się i powiedziałam kilka rzeczy o sobie. Daniel podszedł do mnie, wręczając mi krótki scenariusz. Mieliśmy odegrać krótką scenkę z Romea i Julii. Jak romantycznie... Po odegraniu przedstawienia, kazano mi się rozpłakać. Tak też zrobiłam. Zemdleć. Wykonałam. Wybuchnąć śmiechem. Zrobione. Przez chwilę poczułam się dość przedmiotowo, ale na szczęście na tym był koniec. Facet koło trzydziestki, uśmiechając się powiedział :
- Z pewnością do Ciebie zadzwonimy, bądź pod telefonem. Dziękujemy.
Pożegnałam się i wyszłam. Cały stres zostawiłam tam na scenie, teraz czułam się co najmniej swobodnie. Pogoda była piękna, więc nie mogłam odmówić sobie spaceru. W drodze do starego parku zaszłam jeszcze do McDonalda kupując caly prowiant. Słodycze z torebki wyparowały w ciągu niecałej godziny przed castingiem.
Przysiadłam na małej górce za parkiem i za jakimś starym, opuszczonym domem. Zawsze przychodziłam tu, gdy potrzebowałam pomyśleć lub odetchnąć. W dzisiejszym przypadku robiłam to drugie. Wyciągnęłam słuchawki z uszu, pozwalając ptakom być moją muzyką. Przymknęłam oczy, rozkoszując się chwilą. Zjadłam wszystko to co przyniosłam i ruszyłam z powrotem do domu.
Dziwnie, ale ja na nikogo nie wpadłam. Ale jakaś dziewczyna o mało co nie wylądowała na mnie z wielką porcją lodów. Zrobiłam delikatny unik i złapałam ją, zapobiegając jej upadkowi. Marta Superwomen ?
- Nic ci nie jest? - spytałam kładąc rękę na ramieniu dziewczyny.
- Nie, dzię... Marta ? To naprawdę ty ?
- Karolina ? Matko święta, jak dobrze cie widzieć ! - krzyknęłam i przytuliłam się do dziewczyny. Była to moja przyjaciółka , jeszcze z podstawówki. Z Polski oczywiście.
- Co ty tu robisz? Co u ciebie? Dostałaś się na te studia ? - spytała brunetka
- Tak tak, dostałam się. Właśnie wracam z castingu do jakiegoś filmu. A ty co tu robisz? I co tam u Wojtka ?
- Przyjechałam znaleźć jakąś pracę... Wiesz jaka z tym bieda w Polsce ... A u Wojtka ... Nie wiem - powiedziała, robiąc się automatycznie smutna
- Hej, coś się stało ? - zapytałam zmartwiona.
- Zerwaliśmy .. To znaczy... Raczej on to zrobił. Stwierdził, że całe uczucie wyparowało.
- Po 6 latach związku stwierdził coś takiego ? - byłam w szoku. Pamiętam jak byli parą idealną. Każdy brał z nich przykład.
- No... Masz coś do roboty ? Może skoczymy na kawę, pogadamy na spokojnie. - zaproponowała.
- Pewnie, tu za rogiem jest fajna knajpka. - wskazałam ręką i ruszyłyśmy w ową stronę.
Rozmawiałyśmy tak swobodnie jak za dawnych czasów. Dowiedziałam się, że Klaudia poszła w końcu do X Factora, po wielu namowach. I dostała się. Odcinki na żywo z nią mają być emitowane już na jesień. Szymon gra w reprezentacji Polski. To akurat było wiadome, w piłkę był naprawdę dobry. Kasia, tak jak wszyscy podejrzewali, pracowała w sklepie swoich rodziców z odzieżą. Nigdy nie żywiłam do niej sympatii, ale niech jej się tam wiedzie jak chce. Agata, moja najbliższa kuzynka, zaręczyła się z Filipem. Czemu o tym nie wiedziałam ? Gdy miałyśmy 14 lat Aga zabrała mi chłopaka moich marzeń- Adriana. Odbiła go po prostu, a potem zaczęła roznosić o mnie niemiłe plotki. Nie rozumiałam tego, przecież cały czas kochała się w Filipie, koledze z klasy. Do tej pory nie naprawiłyśmy kontaktów. W naszym małym miasteczku w końcu otworzyli kilka barów i zbudowali basen oraz kino. Pozazdrościć młodemu pokoleniu.
Na zegarku widniała 15. Miłą rozmowę przerwał mój telefon. Numer nieznany. Tak szybko podjęli decyzję?
- Halo?
- Siemanko Marta ! - chórem krzyknęli chłopcy
- Opowiadaj jak casting - powiedział Niall.
- Zrobiłam to co mi kazali, a potem powiedzieli to takie ładne spierdalaj - powiedziałam bez uczuć.
- Co? Co to znaczy? - przejął się Harry
- Powiedzieli, że z pewnością zadzwonią.
- Nie wiem jak jest u ciebie w Polsce, ale u nas jak mówią, tak robią. - stwierdził Zayn
- Dokładnie ! - zawtórował mu Lou.
- Nie masz się co martwić. Wystarczy tylko czekać - dodał Liam.
- Dzięki. Wasze wsparcie pomogło.
- Więc w ramach podziękowania wpadasz dzisiaj do nas na ognisko ! - zapiszczał uradowany Louis. Wpadłam na pewien pomysł.
- A mogłabym kogoś zabrać? - spytałam i spojrzałam na Karolinę.
- Jeśli to ładna i wolna dziewoja to miszcz podrywu przyjmie ją z chęcią ! - dowartościował się loczek.
- Boże, jaki ty jesteś płytki - usłyszałam głuche plaśnięcie, zapewne o czoło po tym jak Zayn mruknął do lokowatego swoje wyżalenia.
- Poczekajcie chwilkę - powiedziałam, zatykając słuchawkę dłonią. - Masz jakieś plany na wieczór ? Propozycją jest ognisko. - zwróciłam się do przyjaciółki.
- Z wielką przyjemnością - uśmiechnęła się brunetka
- No no Harry, więc będziesz mógł się wykazać. Naprawdę nie będzie problemu ? - spytałam dla pewności.
- Żadnego ! Idę podkręcić loki ! - krzyknął Harry.
- O której mam się wstawić ? - spytałam, uprzednio śmiejąc się z Hazzy.
- Nie wiesz gdzie mieszkamy. Któryś z nam po Ciebie przyjedzie. - oznajmił Liam
- Bądź gotowa na 17. - wtrącił Zayn.
- To cześć i do zobaczenia - pożegnałam się
- Czeeeeść ! - krzyczał Niall. Rozłączyłam się.
Karolina zrobiła pytającą minę.
- Wpakowałaś się ze mną na ognisko do moich nowo poznanych kolegów - wytłumaczyłam
- Uuu, coś grubszego ? - spytała z chytrym uśmieszkiem. Więc zaczęłam im opowiadać kim oni są, jak się poznaliśmy itd.
- A co z uczuciami ? O nich milczysz ...
- Wiedziałam, że spytasz. Całowałam się z Zaynem już dwa razy. Za pierwszym on był pijany i to było z zaskoczenia. Za drugim... dzisiejszego ranka... To był jakiś impuls, i oboje go poczuliśmy ... i stało się. Ale już wczoraj wszystko sobie wytłumaczyliśmy. Żadnego związku. Tylko przyjaźń. I wczoraj miałam praktyki i ... musiałam całować się z Niallem ... - o ratowaniu Malika jej nie wspominałam. Dlaczego ? Sama nie wiem, to zbyt skomplikowane.
- I poczułaś coś dziwnego w sercu - powiedziała bez przekonania Karoline, mieszając łyżką kawę. Spojrzałam na nią.
- Tak... Nie potrafię tego opisać ... Wiem, że każda cząstka mnie chce przeżyć to jeszcze raz. A obiecałam sobie nie pakować się w to całe One Direction.
- Czemu? Przecież widać, że to było ci potrzebne. W końcu mogę na ciebie popatrzeć i z ręką na sercu stwierdzić, że nie jesteś zagubiona. A tyle czasu minęło od Adiego... - westchnęła.
- Wiadomo co u niego ? - zmieniłam temat.
- Eh... znalazł sobie jakąś solarę na pięć minut. Z resztą, odkąd wyjechałaś, tylko takie znajduje. Też wydaje się być zagubiony ...
- Aha... Dobra, zbieramy się, mamy dwie godzinki. - nigdy nie lubiłam gadać o Adrianie. Rozmowa zawsze przywoływała smutne wspomnienia. Dlatego zakończyłam pogadankę z Karoline. Zapłaciłam rachunek i ruszyłyśmy w stronę domu.
Olafa nie było. Miał dziś mecz. W końcu go powołali. I dobrze, tylko się marnował. Pożyczyłam Karoli coś wygodnego <klik> . Sama również się przebrałam <klik> .  Wrzuciłyśmy cztery piwa i kilka paczek chipsów do torby. Miałyśmy jeszcze pół godzinki. Usiadłyśmy przed telewizorem. O mało co a bym zasnęła. Na szczęście zabrzmiał dzwonek do drzwi. Poderwałam się i poszłam otworzyć. Na schodach przed domem siedział Zayn ... paląc papierosa? Usiadłam o schodek wyżej niż on. Zauważyłam, że jesteśmy identycznie ubrani... Z wyjątkiem koszulki. Jego była niebieska na krótki rękaw.
- Nie wiedziałam, że palisz ... - rzekłam, bawiąc się butem. Spojrzał na mnie przez ramię.
- To na odstresowanie. - powiedział, wypuszczając dym z ust.
- Coś się stało? Wiesz, że możesz mi powiedzieć ...
- Moja siostra ... Nie wróciła na noc do domu. Martwię się. - powiedział skrzywiając się i wyrzucając pet. Dosiadłam się do niego i objęłam go ramieniem.
- Hej, nie martw się. Pewnie jakaś koleżanka wyprosiła ją, żeby została na noc. Na pewno nic strasznego się nie stało. - pocieszałam go. Popatrzył mi w oczy.
- Dziękuję. Zdecydowanie poprawiłaś mi humor. - powiedział i cmoknął mnie w policzek. - Dość smutków. Gotowa ? - wstał i podał mi rękę.
- Jak najbardziej. Wejdź, poznasz kogoś. - wstałam i zaprosiłam go gestem do środka. Posłusznie wszedł. W korytarzu już stała Karoline. Przywitali się grzecznie, zapakowaliśmy się i ruszyliśmy. Nie podejrzewałabym, że zamieszkam tak blisko One Direction. Było to zaledwie 10 minut drogi.
Wysiadając z auta, stanęłam jak wryta. Willa... Jezu Święty. Nieźle się urządzili, tyle powiem. Zayn, na kształt gentelmana, otworzył nam drzwi, przepuszczając nas do środka. Wewnątrz jak i na zewnątrz domu było niesamowicie. Przywitanie od strony chłopców było ... śmiesznie chore. Harry uciekał z prostownicą prawie nagi, a gonił go Lou z ... z połamaną marchewką. Niall, gdy mnie spostrzegł, podszedł do mnie z jakimiś sześcioma kawałkami ciasta w jednej ręce. Przełknął i powiedział :
- Witamy w One DoNialldos - machnął przy tym ręką, jakby odsłaniał jakieś dzieło artystyczne. Wybuchnęłam śmiechem.
- Miło mi tu gościć - powiedziałam, kłaniając się.
- Sorki, nie umiem tak długo udawać, to ty tu jesteś aktorką. Ciasta ? - powiedział, wyciągając dłoń pod mój nos.
- Ee.. Na razie podziękuję. Są żelki ? - spytałam, wymijając go i wchodząc do salonu.
- Ta dziewczyna to bóg ... - stwierdził Niall, znów stając przede mną. - Jaki smak ? - popatrzyłam na niego z politowaniem.
- Może by tak wszystkie? - rzekłam, unosząc brwi.
- Gdzie ty byłaś całe moje życie ?! - krzyknął, przytulając mnie. Zaśmiałam się w jego ramię, które pachniało ... sosem truskawkowym. Zgaduję, że po ...
- Naleśniki ? Jadłeś naleśniki ?! Zostawiłeś mi trochę ? - krzyczałam, wyrywając się z jego uścisku i biegnąc do kuchni. Na całe szczęście na talerzu zostały jeszcze dwa. - Dzięki Horan ! - zawołałam .
Po zjedzeniu, a raczej szybkim wchłonięciu naleśników, dalej byłam głodna. Wyszłam więc do ogrodu , gdzie byli już wszyscy. Dodatkowo zobaczyłam jakieś trzy nowe osoby. Jedna z nich rozmawiała z Liamem. Druga pomagała Louisowi rozpalić ognisko. I jak zdążyłam zauważyć, obydwie były olśniewająco piękne. Dostałam odpowiedź na pytanie z rana. A raczej była ona podwójna. I Liam i Lou mieli dziewczyny. Więc single to : Harry, Niall i Zayn. Ciekawie ... Trzecia osoba kręciła się przy jedzeniu.
Harry, tak jak się zapowiedział, flirtował z Karoline. Zayn robił coś na swoim telefonie, a Niall huśtał się na huśtawce dwuosobowej. Dodam też, że obok siebie miał ciasteczka. Wybór prosty? Nawet bardzo.
Przysiadłam się i zabrałam garść czekoladowych ciasteczek.
- Ej nie jesteś u siebie ! - krzyknął oburzony.
- Oj przepraszam, przepraszam - powiedziałam, odkładając połowę ciastek i patrząc na nie jakby z zazdrością.
- Dobra, weź je. - powiedział, patrząc przed siebie i przysuwając dłonią miskę bliżej mnie. Wzięłam je, założyłam nogę na nogę i z uśmiechem zaczęłam jeść.
- Wyglądasz teraz jak Kubuś Puchatek - stwierdził, rzucając na mnie spojrzenie.
- Czemu? - spytałam z pełną buzią. Zaśmiał się. Zbliżył się nieco do mnie i kciukiem przejechał obok moich ust. Wrócił do poprzedniej pozycji i wreszcie zaczerpnął trochę ciastek z miski.
- Małe to a brudne. - powiedział, biorąc przekąskę do ust.
- Maruda... - mruknęłam, przełykając jedzenie. - Kiedy jakieś piwo ? - fakt faktem, ale pić mi się chciało.
- Przynieść ci? Nie powinniśmy jeszcze zaczynać, ale... Wiem gdzie jest, więc... - zaproponował.
- Byłbyś wielki, Niall - powiedziałam z uroczym uśmiechem, patrząc na blondaska. Po chwili wrócił, niosąc dwie butelki zbawczego napoju.
- Za co pijemy? - spytał, unosząc piwo nieco wyżej.
- Za przyjaźnie. Za te dopiero rozpoczęte i te odnalezione po wielu latach. - tu spojrzałam na Karoline. Następie na Nialla. Uśmiechał się. Stuknęliśmy butelkami i wypiliśmy spory łyk.
- Jak to się stało, że wczoraj, podczas praktyk, pomyśleliśmy o tym samym ? - zapytał, patrząc mi w oczy.
- Nie mam pojęcia, ale wywarło to pewne wrażenie na Danielu. Dziękuję ci - powiedziałam z uśmiechem
- Aj no wiesz, takie tam, skryte umiejętności. - westchnął rozkładając się wygodnie na huśtawce. Zaśmiałam się.
- Mówiąc o umiejętnościach... Gdzie ty człowieku nauczyłeś się tak grać na gitarze ?!
- O to samo mógłbym spytać Ciebie. Ja od taty. A ty?
- Dokładnie tak samo. Jedyna przydatna rzecz jaką mnie nauczył... Wyłączając jazdę na nartach - stwierdziłam po namyśle
- Ooo Marta Sportwomen. - powiedział, szczerząc się. Spojrzał, na pustą już, miskę. - Już wiem czemu jesteś taka chuda... Tyle przecież jesz ... - rzekł, dotykając moich żeber.
- Mam szybki metabolizm, tu nie chodzi o sport.
- Taa, ja też to mam. Dobrze, że coś takiego wynaleźli. - zaśmiałam się na jego słowa.
- Teraz ja coś przyniosę. Na co masz ochotę? - spytałam.
- Pójdę z Tobą, nie uniesiesz wszystkiego sama.
Gdy doszliśmy bliżej ogniska, Lou uparł się, że mamy wziąć kiełbaski jego roboty, ale najpierw trochę potańczyć. Tak też zrobiliśmy.
Impreza rozkręciła się na dobre. Wypiłam jeszcze z 5 piw. Gdy tańczyłam z Zaynem, spytałam, czy już wszystko w porządku. Był strasznie nawalony, więc tylko kiwnął głową. Zdecydowanie alkohol służy jego umiejętnościom tanecznym. Czegoś tak zabawnego w życiu nie widziałam. Aaa i .. zapoznałam się z dziewczynami Liama i Lou. Danielle i Eleanor. Przemiłe babki. Zauważyłam, że Harry i Karoline dobrze się dogadują. Przynajmniej ona oderwie się od tej ponurej rzeczywistości. Ale przez większość imprezy tajemnicza trzecia osoba kręciła się w okół Zayna. Czyżby niesingiel?
Dochodziła północ, a ja znów wylądowałam na huśtawce z Niallem. Spokojnie, nie doszło do niczego więcej. Tylko jedliśmy i rozmawialiśmy. Dowiedziałam się, że planuje zapisać się na prawo jazdy. Dokładnie jak ja ! Tyle nas łączy... Ta swoboda rozmowy była piękna. Zauważyłam Zayna z ,,trzecią'' ... całujących się ... Zayn + alkohol = całowanie pierwszej lepszej. Czy ja właśnie porównałam się do pierwszej lepszej? Niech będzie pierwszej natkniętej, pierwszej napotkanej, pierwszej nieznajomej itd. Poczułam na sobie wzrok Nialla. Odpowiedział mi na pytanie, które zadałam sobie w głowie wcześniej.
- Nie, nie są razem.
- Ahh.. chyba mnie to nie obchodzi. Przyjaźnimy się tylko - uśmiechnęłam się.
- A my ? Lubisz mnie? - zapytał, patrząc głęboko w oczy. Jebany błękit ! Za przeproszeniem. - Wiem, że wczoraj coś poczułaś. Ja sam tak miałem... Nie nazwałbym tego zwykłym kolegowaniem się, Marta - wypowiadając te słowa, złapał mnie za rękę.
- Niall, masz rację... Poczułam coś, ale... Czy to nie za szybko się dzieje? Dopiero co wypiliśmy litry alkoholu, sam wiesz jak on działa ...
- Więc zapraszam Cię na randkę. - spojrzałam na niego z lekkim zdziwieniem. - Mówię serio. Zgadzasz się ? Przyjechałbym po ciebie jutro o 19...
- Pewnie, że się zgadzam - podarowałam mu najszczerszy uśmiech, na jaki tylko było mnie stać.
- Marta zbieramy się ! - krzyknęła Karoline.
- Przepraszam Niall. I dziękuję za mile spędzony wieczór - pożegnałam się i cmoknęłam go w policzek.
Pożegnałam się jeszcze z chłopcami. Ponownie wsiadłam do długiej, czarnej limuzyny razem z Karoline. Dobrze mieć takiego szofera ... Chciałabym kiedyś takiego mieć.
- Śpisz dzisiaj u mnie - oznajmiłam przyjaciółce. Ta tylko uśmiechnęła się na moje słowa i rzekła krótkie:
- Dzięki.
Pierwsze co zrobiłam, gdy weszłam do domu to wypiłam duży łyk zimnej wody, wskazałam Karoline pokój, a sama rzuciłam się pędem do swojego. Przebrałam się szybko w piżamę i wskoczyłam do łóżka. Żadne myśli nie mogły mi teraz przeszkodzić w zasypianiu ...
_____________________________________________________________

I znów przeeedługi... Przepraszam, czy coś tam.
Siódemka jeszcze nie powstała, ale powstanie i to dzisiaj.
Dajcie znać czy chcecie.
Wiśnia :D



4 komentarze:

  1. Hej:D Kolejny świetny rozdział! :P Czekam na następny :D

    OdpowiedzUsuń
  2. I chciałabym zaprosić do siebie:) Dopiero zaczynam... jest prolog. Mam nadzieję,że się spodoba:) http://onedirectionwithmaya.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. strasznie mi się to podoba ;)
    masz lekkość pisania,widać to czytając , pozazdrościć^^

    OdpowiedzUsuń