piątek, 4 maja 2012

Part 8

- Zayn ? - spytałam z przerażeniem. 
Co on tu robił ? Czarna limuzyna już odjechała, więc nie mógł wrócić. O ile obok nie stało jego auto. Podeszłam do niego. Spał. Żal było go budzić... Był taki słodki. Śpiący Zayn Malik. Roztkliwiający widok. Nie wiem co go tu sprowadza, ale wypadało by to uwiecznić. Zrobiłam więc zdjęcie mulatowi, przysiadłam obok niego i zaczęłam delikatnie głaskać jego włosy. Obudził się raptownie, tak, że zderzyliśmy się głowami. Znów.
- Auuć !
- Marta ? Przepraszam, nic ci nie jest ? - spytał , przytrzymując mnie za ramię.
- Nie, zaraz mi przejdzie, ale to ja powinnam teraz zadać ci pytanie. - stwierdziłam , spoglądając na mulata. Widziałam tylko pół jego pięknej twarzy, która teraz była oświetlana przez lampę uliczną. W ciemności świeciły się też jego oczy.
- Hmm ?
- Co ty tu robisz? Coś się stało ? - zapytałam. Jego mina świadczyła o tym, że właśnie przypomniał sobie powód odwiedzin. Był roztrzęsiony.
- Ahh... Trochę głupio mi się do ciebie z tym zwracać. Ale mówiłaś, że mogę powiedzieć ci wszystko. Że mogę ci ufać...
- Tak, pewnie. - utwierdziłam go w moich słowach
- Moja siosta znów zniknęła. Tym razem martwię się o nią bardziej niż wtedy. Ostatnio chodziła taka zagubiona, jakby się czegoś bała. Rzadko wychodziła z domu. Tym razem muszę chociaż spróbować jej poszukać. - wytłumaczył mi zmartwiony Zayn. Był taki opiekuńczy...
- Pomogę ci, ale najpierw wejdźmy do domu. Wiesz gdzie może być?
- Marta, nie mamy czasu. Podejrzewam, że uciekła do takiej małej wsi, za Londynem. Gdy byłem młodszy, czasami uciekałem razem z nią.
Kiwnęłam głową i szybko wsiedliśmy do samochodu. Cała sytuacja była dziwna. Czemu nie poprosił o pomoc któregoś z chłopców ? Liam rzekomo został w domu...
- Jak randka? - spytał mulat. Nie wiedziałam co mu odpowiedzieć. Pytał pod względem przyjaciela, czy po prostu dla swojej wiadomości ? Czy, jak podejrzewałam wcześniej, był po prostu zazdrosny? Ale... wytłumaczyliśmy sobie, że pozostaje tylko na przyjaźni. No i Niall... Nie mogłabym go tak zranić... Nie takiego chłopaka...
- Było fajnie - powiedziałam, patrząc przed siebie.
- To nie było zbyt przekonywujące - stwierdził z uśmiechem.
- Przepraszam, wypadłam z formy - zażartowałam. - Na serio było świetnie. Podobało mi się. - wyznałam szczerze.
- O wiele lepiej - zachichotał.
- A ta dziewczyna, wczoraj, na imprezie. Kto to był? - odwdzięczyłam się wścibskością.
- Jaka? Ah, ta. Kuzynka Hazzy. - powiedział dość szybko.
- Dobrze całuje ? - spytałam już całkowicie chamsko. Spojrzał na mnie i rzekł z rozbawieniem.
- Czy ty jesteś zazdrosna ?
- Patrz na drogę. Dobrze wiesz, że nie. Ty spytałeś o randkę, więc ja spytałam się o dziewczynę, z którą się wczoraj całowałeś.
- Sprawiedliwość mimo wszystko.- podniósł pięść do góry, w buntowniczym geście.
- Wciąż nie odpowiedziałeś mi na pytanie. - zauważyłam. Czemu tak bardzo zależało mi na odpowiedzi? Bo byłam cholernie zazdrosna. Ukrywałam to przed nim, ale nie przed samą sobą.
- Marta, o co ci chodzi ? Nie jesteśmy parą. Ty masz Nialla, ja jestem singlem i mogę robić co chcę. Na tym rzecz polega. I wiem, że ty wcześniej robiłaś dokładnie tak jak ja teraz. Bawiłaś się.
- Matko święta, gdzie to przeczytałeś ?! - skąd on to do cholery wiedział? Moja największa tajemnica playgirl wyszła na jaw ...
- Widać wiem o tobie więcej niż ci się wydaje.
- O taak ! Uwielbiam przyjaźnić się z chłopakami, którzy są moim odzwierciedleniem ! - teraz powiedziałam szczerą prawdę. Zaśmiał się.
Powoli ta jazda zaczęła mnie nużyć. Zayn widząc to, zaczął śpiewać. Dobijał mi tym gwoździe do trumny.

********
Obudził mnie straszny ziąb. Odwróciłam się. W samochodzie byłam sama. Dojechaliśmy? Zaspana, podniosłam się do pozycji siedzącej. Gdzie ten Malik ?! Powoli wysiadłam z auta. Mój cienki sweterek dużo ciepła nie dawał. Wciąż miałam na sobie spódniczkę z randki. Zauważyłam mulata przy pobliskim płocie. Niebo było teraz naszą osobistą lampą, składającą się z milionów gwiazd i wielkiego, pełnego księżyca.
- Coś nie tak ? - spytałam. Westchnął.
- W tych ciemnościach nie wiem gdzie mam dalej jechać. Zatrzymałem się przy pierwszym lepszym domu. - wyznał
- Chcesz powiedzieć, że się zgubiliśmy ?! - zapomniałam teraz o całym zimnie, które powoli wchłaniało się do mojego ciała.
- Spokojnie - podszedł do mnie, ściągając z siebie bejsbolówkę i okrywając nią mnie. Ooo jak ciepło. Do tego te zarypiste perfumy. Obok Malik. Gwieździste niebo nad nami. Po prostu pięknie. Jedynym minusem było to, że nie wiedziałam, gdzie jesteśmy...
Podeszliśmy do domu nieopodal. We wszystkich oknach było ciemno. Zayn wskazał mi na stodołę z uchylonymi drzwiami. Chyba sobie żartował. No ale... lepsze to niż marznięcie.
Na szczęście było to składowisko siana, a nie zwierząt. Mulat rozłożył się wygodnie, wskazując mi miejsce obok siebie. Wciąż rozglądając się na około, usiadłam obok niego. Sen dopadł mnie równie szybko jak poprzednio. Powoli przestawałam słyszeć piękny śpiew Malika...

*******
- Oh zobacz, Jerry, jacy oni słodcy !
- Nie żartuj Melanie ! To mogą być zbrodniarze ! Przyszli udusić wszystkie moje kury ! Zobacz ! Na pewno są z Londynu ! To urzędnicy ! Chcą ściągać podatki !
- Przesadzasz Jerry, to dopiero dzieci. Zróbmy im zdjęcie ! Tak cudownie razem wyglądają...
- Tak ! Zrób im zdjęcie ! Wyślemy je na policję, za włamanie !
- Marudzisz, kochanie. Pewnie się zgubili, a nie chcieli spać w aucie. Noc była przecież taka zimna..
- Robisz to zdjęcie ?!
Usłyszałam krótki dźwięk aparatu i kolejną wymianę zdań, które z pewnością komentowały gotowe zdjęcie. Przez chwilę, nie mogłam przypomnieć sobie gdzie jestem, kiedy pod głową wyczułam coś miękkiego ... I bicie serca. Coś, również, obejmowało mnie. Delikatnie uchyliłam powiekę. Przede mną stało dwoje starszych ludzi. A ja spałam przytulona z Malikiem. Przez uchylone drzwi ujrzałam pierwsze promienie słońca.
- Wstawaj, młoda damo ! - krzyknął grubym głosem starszy mężczyzna. Zayn również się przebudził. Obdarzył mnie zmieszanym wzrokiem. Wstaliśmy oboje.
- Proszę, to dla was. - rzekła urocza kobieta, okropnie słodkim głosem, podając nam zdjęcie. Schowałam je do kieszeni swetra, który cały nabity był sianem. Postanowiłam obejrzeć je później.
- Oczekujemy wyjaśnień ! - mężczyzna był na prawdę w gorącej wodzie kąpany. Bogu dziękować, że to Zayn zaczął wszystko tłumaczyć. Staruszek nie tak łatwo nam uwierzył, ale na szczęście obok stała ta przemiła kobieta. Zaprosiła nas na śniadanie, podczas gdy Jerry, puszczając wiązankę przekleństw, odszedł wypuścić liczne zwierzęta.
Weszliśmy do drewnianego domu. Przedpokój zdecydowanie przypomniał mi mój dom w Polsce. Kuchnia była urządzona w starym stylu. Oczywiście, wszystko było z drewna. Melanie zrobiła nam tradycyjną jajecznicę i herbatę z cytyną, a następnie sama się do nas przysiadła.
- Proszę wybaczyć Jerremu. On zawsze jest taki gwałtowny... Wy jesteście parą prawda? Tak ślicznie razem wyglądacie - stwierdziła kobieta. Popatrzyliśmy się na siebie z Zaynem. Kolejna mini scena aktorska.
- Nie jesteśmy razem. On ma dziewczynę, a ja również mam chłopaka. - uśmiechnęłam się, wyjaśniając. Niegrzecznie zbiłam ją z tropu.
- Na prawdę? - spytała z nutą niedowierzania. - Ale macie miłość w oczach... Coś tu kręcicie. Czy ty czasem nie jesteś aktorem ? Tyle razy widziałam cię w telewizji.
- Piosenkarzem. Ona będzie aktorką - sprostował Zayn, również z uśmiechem.
- Ahh... - teraz kobieta już całkiem porzuciła to śledztwo.
Po zjedzonym śniadaniu, podziękowaliśmy, wyszliśmy i ze spokojem wsiedliśmy do samochodu.
- Urocza kobieta - rzekłam.
- Bardzo. Mogłabyś? - spytał Zayn pokazując na swoje plecy i włosy, w których było pełno siana. Ze śmiechem zabrałam się za czyszczenie chłopaka. On odwdzięczył się tym samym. Ruszyliśmy. Zauważyłam,  że wciąż mam na sobie jego kurtkę, jednak jej zapach stanowczo odradzał mi oddawania jej. Miał cudowne perfumy...
- Dzwoniłeś może do siostry ? - spytałam. Była 8 rano. W Londynie z pewnością będziemy na 12.
- Eee... Nie. Już dzwonię. - wybrał numer na telefonie i nawiązał połączenie. Nie słuchałam go, bo teraz sama dzwoniłam do Karoline, z prośbą wzięcia mojej zmiany. Potem zadzwoniłam do Briana i Olafa. Wytłumaczyłam, że nic mi nie jest i żeby się nie martwili.
- I co z nią?
- Wróciła. Znów była u koleżanki - powiedział z grymasem. - Przepraszam, że cię w to wciągnąłem...
- Nie żartuj, Zayn. Poznałeś moją tajemnicę. Teraz ja mogę liczyć na ciebie a ty na mnie. W każdej chwili. - zaśmiał się na te słowa.
Jechaliśmy już około dwóch godzin, a Londynu wciąż nie było widać. Dalej te same, wiejskie krajobrazy.
- Zapomniałem zapytać... Jak casting? - podjął rozmowę Zayn. Wzruszyłam ramionami.
- Dostałam główną rolę - powiedziałam bez uczuć.
- Wiedziałem - ucieszył się mulat. - Więc... Gotowa na sławę, na fanów, na wywiady, na śledzenie przez paparazzich ? - spytał o to, z czym cały czas walczyłam. Czy ja jestem na to gotowa ? To pytanie cały czas pozostawało nierozstrzygnięte. Przez kolejną godzinę rozmawialiśmy o sprawach tego typu.
Przerwał nam głośny warkot silnika. Samochód zatrzymał się.
- Co jest kurwa ? - dopytywał Malik, kopiąc w pedał gazu. Wysiadł, trzasnął drzwiami i otworzył maskę auta, z której buchnął szary, gęsty dym. 
No to pięknie.
Laweta przyjechała dopiero o 18, zabierając popsute, a dając nam nowe auto.
- Czy dzisiaj czasem nie ma imprezy Horana? - spytałam z przerażeniem, spoglądając na zegarek.
- O kur... Jest. Właśnie się zaczęła. - gwałtownie przyśpieszył. Nie rozmawialiśmy już do końca drogi.
Ja tylko oglądałam zdjęcie, które dostałam od Melanie. Przedstawiało ono mnie i Zayna wtulonych w siebie. Miała rację. Wyglądaliśmy dość słodko ...
Pod moim domem byliśmy o 19:30.
- Chodź, dam ci jakieś ciuchy na przebranie.
- A twój brat? Nie wkurzy się?
- Nie marudź. Tam masz łazienkę. Trzymaj. - powiedziałam, wskazując Malikowi drzwi i rzucając ciuchy . Sama szybko się przebrałam w coś przyzwoitego .
Ponownie szybko wsiedliśmy do auta i podjechaliśmy pod willę chłopców, z której sączyła się głośna muzyka i śmiechy dobrze bawiących się ludzi.
_____________________________________________


Cześć ! Mam taką małą informację.^^
Wczoraj moje małe, skromne miasteczko nawiedziła ogromna burza, przez co nie mam internetu. Modem się spalił, czy coś. Pioruny, rozumiecie ^^. Dodaję rozdział u koleżanki.
Nie wiadomo, ile dni nie będę miała dostępu do internetu. Możliwe, że nawet 2 tygodnie. Jak gdzieś złapię jakiś komputer to dodam, a jak nie, to nie. 
To tyle. A co sądzicie o tym ? ^^
Harry wybrał się jednak do LA... sam.  Kto jak woli :))
muzyczka ^^

Wiśnia :D








4 komentarze:

  1. hej:) Jak zwykle fajny rozdział :D Czekam na następny C:

    OdpowiedzUsuń
  2. Swietny rozdzial. zapraszam do nas--> nowy rozdzial
    http://ilikegirlswhoeatcarrots-1d.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. ciekawi mnie to czy czasem ta jego siostra nie ukrywa czegoś ;D
    Rozdział świetny .

    zapraszam do mnie na 14 rozdział i kilka słów organizacyjnych :http://overcomemyfear.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń