czwartek, 31 maja 2012

Part 18

Dobrze jest czytać rozdział, przy tej piosence :)
 ___________________________

Czy to nie bezsensowne? Upadam właśnie na dno, podczas, gdy wszystko szło ku dobrej drodze. Ale czy nie o to chodzi w życiu? Upadamy w najlepszym momencie, by potem móc się podnieść i sprawdzić, czy będziemy w stanie osiągnąć coś wielkiego jeszcze raz? Czy w ogóle, dostaniemy szansę, by to sprawdzić?
Może powinniśmy traktować każdy dzień, jakby był naszym ostatnim? Wykorzystywać go maksymalnie, cieszyć się każdą chwilą, robić coś szalonego, śmiać się do płaczu, jeść wszystko, co napotkamy, sprawiać uśmiech innym, nie żałować niczego... Życie składa się z tylko wielu momentów. Tylko my możemy uczynić dany moment wyjątkowym. Każdą zwykłą chwilę, zmienić w niezwykłą.
Jak zostałoby podsumowane moje życie przez kogoś nieskończenie bezstronnego, sprawiedliwego i prawego, gdybym umarła w tej chwili i już nic nie mogła zmienić ani cofnąć?

***

Jak mogłem być taki głupi? Ta woda była zimna, zarośnięta i kto wie co jeszcze... Co ja sobie myślałem? Chciałbym, żeby moja spontaniczność zginęła bezpowrotnie w jakieś głębokiej przepaści.
- Niall, co ty zrobiłeś ?! - usłyszałem krzyk rozwścieczonego Olafa.
Powoli podniosłem głowę. Chłopak z jednocześnie zmartwioną ale i zdenerwowaną miną stał nade mną i oczekiwał wyjaśnień. Wstałem z białego, plastikowego krzesła. Wszystkie siostry prawdopodobnie wyczuły atmosferę kłótni i pouciekały do swoich małych gabinetów. Nie zamierzałem się kłócić. Nie lubię tego. Nienawidzę, gdy ktoś na mnie krzyczy, dlatego nie robię tego innym.
- Przepraszam... - powiedziałem i spuściłem głowę.
Olaf westchnął, usiadł na krzesełku obok mnie i wpatrując się w szare kafelki, wydusił :
- Opowiedz mi co się stało.
Spojrzałem na niego. Był ... jakby to powiedzieć... Jakby w jego głowie kłębiły się myśli przynajmniej tysiąca ludzi. Twarz miał napiętą, a oczy całkowicie rozbudzone i bystre. Usiadłem ponownie na moim krześle i opowiedziałem krótką historię od momentu spaceru do momentu przewiezienia Marty do szpitala. Olaf nie spojrzał na mnie ani razu. Wciąż walczył z myślami,badając wzrokiem szpitalną podłogę.
- Dlaczego ona tak wrażliwie zareagowała? To była zwykła woda, więc co mogło się stać? Zawsze uwielbiała pływać, była niczym kaczka. W każde wakacje nad morzem bawiła się w wodzie, nigdy się nie opalała, czy nie robiła zamków z piasku... Może coś zjadła? - skończył swoje refleksje czarnowłosy i utkwił wzrok we mnie.
Moja pierwsza myśl? Herbata... Ale, żeby go nie martwić, wzruszyłem tylko ramionami.
- Olaf Cherry ! - usłyszałem wołanie pielęgniarki.
Natychmiast zerwaliśmy się z krzeseł. Prawdopodobnie nadchodziła diagnoza, czy moja herbata była trująca...
- Zostań. Ja pójdę - rzekł krótko brat Marty i poszedł w stronę kobiety w białym stroju.
Znów usiadłem na krześle, łapiąc głowę w ręce. Po chwili jednak Olaf wychylił się z gabinetu i krzyknął :
- Niall, chodź tutaj.
Podszełem nerwowym krokiem do drzwi. Wypuściłem świstem powietrze z płuc i pchnąłem drzwi. Pomieszczenie było jeszcze mniejsze niż się wydawało. Starsza kobieta, siedząca za biurkiem, obracała w palcach zielony długopis. Brat Marty stał z założonymi rękami i wpatrywał się w szklaną gablotę, za którą były liczne lekarstwa.
- Opowiedz mi, co Marta piła lub jadła w tym dniu. - rzekła spokojnym tonem pielęgniarka.
Gorączkowo myśląc, wymieniałem po kolei, co brała do ust przy mnie.
- Marta została zatruta składnikiem środków nasennych o nazwie glimid. Prawdopodobnie urodziła się z jeszcze nieznaną nam wadą nerek.... - wyznała kobieta, ale Olaf jej przerwał
- Gdy się urodziła, miała zapalenie dróg moczowych. Do tej pory zawsze miała jakieś skutki uboczne tej choroby. - powiedział szybko
- To wszystko wyjaśnia. Glimid wywołał obumarcie jądra jednej z nerek. Jak się domyślacie, trzeba ją wyciąć. - powiedziała powoli
Popatrzyłem na Olafa przerażonym wzrokiem. On zrobił to samo.
- Czy nie lepiej zrobić to jak najszybciej ? - spytał Cherry, marszcząc brwi.
- Tak, ale... do was należy teraz wybór. Czy Marta ma żyć z jedną nerką, czy lepiej znaleźć dawcę.
- Wie pani, że druga opcja jest praktycznie nie możliwa.
- Wiem, ale może ktoś z rodziny...
- Nie ma nikogo takiego - rzekł szybko i stanowczo.
- Dziękuję, to wszystko. - wstała, wskazując ręką na drzwi.
Ja i Olaf wyszliśmy i ponownie usiedliśmy na białych krzesłach.
Cała ta sytuacja wydawała się bardzo spokojna, a przecież tu chodziło o życie osoby, którą kocham. W mojej głowie dochodziło już do drastycznych przemyśleń. Zawsze jednak karciłem się za to, że dopuszczam do siebie takie scenariusze.
- Przypominasz mi pewną dziewczynę... Znasz może Emmę? - przerwał ciszę Olaf.
Zeszliśmy na bardzo delikatny temat. Ukochana Zayna i Olafa, jednocześnie moja kuzynka...
- Znam, nawet bardzo dobrze. To moja rodzina - rzekłem i westchnąłem.
- Wiesz może... co z nią? - spytał powoli, jakby ważąc każde słowo.
- Wyjechała - powiedziałem twardym tonem.
- Marta nie wie, prawda? - spytał, ciągnąc za jeszcze delikatniejszy haczyk.
Otworzyłem szerzej oczy. Nie odpowiedziałem. Olaf pokiwał głową ze zrozumieniem
- I jak zgaduję, nie chcesz, żeby jak na razie się dowiedziała. Co w niej takiego ? Przecież to tylko twoja kuzynka, czemu boisz się o niej powiedzieć? - zadawał pytania chłopak
- To trochę bardziej skomplikowane. - rzekłem krótko i stanowczo - Możemy ją teraz odwiedzić? - zwróciłem się do przechodzącej obok pielęgniarki.
- Ale tylko na 10 minut.
Wszedłem do sali jako pierwszy. Marta leżała na szpitalnym łóżku, przypięta do kilku, kolorowych kabelków. Na ustach miała maskę, dzięki której oddychała. Oczy miała sine, lekko podkrążone. Jej skóra miała szary odcień, jakby jeszcze wystarczająco się nie ogrzała. Usiadłem na małym krzesełku obok niej. Złapałem ją za słabą i wątłą dłoń. Była taka krucha...
- To ty to zrobiłeś, prawda? - spytał Olaf.
Spojrzałem na niego, marszcząc brwi w niezrozumieniu. Stał na przeciw łóżka, tępo wpatrując się w przestrzeń.
- Co zrobiłem?
- To ty dałeś jej ten środek nasenny. - powiedział twardo, patrząc się na swoją siostrę.
- Tak - przyznałem - Ale chciałem dobrze. Chciałem jej zrobić niespodziankę. Wiesz o tym. Mówiłem ci. - zacząłem się tłumaczyć.
- Horan, ty idioto. - rzucił Olaf, łapiąc się za głowę. - Brak mi słów... - powiedział jeszcze i wyszedł szybkim krokiem.

Godziny mijały, a Marta wciąż się nie obudziła. Czy nie powinni operować ją od razu, jak tu przyjechała? Dlaczego zwlekają? Co jest nie tak?
- Niall... Jak się czujesz? - usłyszałem kobiecy głos za sobą.
Odwróciłem się. W drzwiach stała Paula i Liam.
- Jak skończony idiota. Spójrzcie, co ja narobiłem - powiedziałem, łamiącym się głosem
- Chciałeś dobrze, nie wiedziałeś, że to się stanie. - poklepał mnie Liam po plecach
- Jedź do domu, prześpij się. - nakazała Paula
- Reszta jest na Campie? - spytałem
- Tak, ale... zbierają się. Nie mogą odpoczywać w spokoju, wiedząc co się dzieje z Martą.
- Nie zostawię jej. To moja wina. - zdecydowałem - A Zayn ? - dodałem
- Nie widziałem go całą noc... prawdopodobnie jeszcze nic nie wie.
- Kim jest ta Marry? - spytałem
- Ja nie wiem... Karoline pewnie wie coś więcej. Albo Brian.
- Dzwoniliście do niego?
- Nie, jeszcze nie. O. To Zayn, przepraszam - powiedział Liam i wyszedł z sali, odbierając telefon.
- Niall, idź do domu. -  próbowała mnie nakłonić Paula.
Usiadła obok mnie i jeździła dłonią po moich plecach.
- Nie zostawię jej. Już to mówiłem.
- A spałeś chociaż?
- Po co mi sen, skoro nie będę mógł śnić o niej w tej dobrej perspektywie? Nie chcę koszmarów.
- Jesteś nieugięty - stwierdziła Paula, po czym wstała i wyszła na korytarz.
Siedziałem sam co najmniej 15 minut. Usłyszałem krzyki na korytarzu. Później do sali wpadł Zayn i jakiś nie znany mi szatyn z dziwnymi oczami... były one... złote? Nie wiem czy dobrze zauważyłem
- Co z nią? - spytał nieznajomy, podchodząc do łóżka.
- Kim jesteś? - pominąłem pytanie nieznajomego i sam zadałem swoje.
- Adrian, przyjaciel Marty. Ty jesteś jej chłopakiem? - zapytał robiąc szerokie oczy.
- Wyglądasz, jakby to była najdziwniejsza rzecz w życiu... Musi mieć operację. Ale nie wiem, dlaczego tak długo czekają... - powróciłem do pierwszego pytania.
- No nie... Anglia jeszcze gorsza niż Polska - stwierdził Adrian i wyszedł z sali szybkim krokiem
- Co się tak na prawdę stało? - zapytał Malik
- Myślałem, że zostałeś na Campie z Marry. Kolejna zabawka? Byle by tylko nie myśleć przez chwilę o Cherry? Żeby wywołać jej zazdrość? Żeby w końcu zobaczyła, kogo ma, a kogo straciła? W taki sposób chcesz mi ją zabrać? To żałosne Zayn. Zachowujesz się jak dziecko - wywaliłem wszystkie myśli, jakie miałem w głowie na ten temat.
- Przesadziłeś Horan! - usłyszałem krzyk mulata, a później dźwięk wywracanego krzesła.
Zayn rzucił się na mnie, przez co oboje wylądowaliśmy na podłodze. Okładał moją twarz pięściami, wywołując coraz to większe krwotoki. Broniłem się jak mogłem, jednak Malik był silniejszy ode mnie. Udało mi się go kopnąć, po czym wywrócił się na plecy. Wstałem niedostatecznie szybko, bo Zayn już się podnosił. Znów zaczeliśmy się szarpać.
- Niall... - usłyszałem ciche jęknięcie
Zayn zaprzestał walki. Oboje teraz wpatrywaliśmy się w Martę. Obudziła się...
- Wynoś się Zayn ! - krzyknąłem ostatkiem sił
- Dobrze wiesz, że kiedyś wybierze mnie - warknął, otarł krew cieknącą z nosa rękawem i wyszedł.
Dociągnąłem się na krzesło i złapałem Cherry za dłoń.
- Dlaczego leci ci krew, słodki blondasie? - szepnęła słabym głosem
- To teraz nie ważne... Powiedz jak się czujesz?
- Boli mnie brzuch. Gdzie ja jestem Niall? - spytała, nie ruszając głową, a jedynie omiotała wzrokiem pomieszczenie.
- Jesteś w szpitalu. Pamiętasz co się stało? - ostrożnie dobierałem słowa.
Wiedziałem, że nigdy do końca mi tego nie wybaczy. Wiedziałem, że kiedy nabierze sił, będzie miała do mnie żal, za to co zrobiłem...
Dziewczyna na moje słowa podniosła się szybko, tak, że kilka kabelków odpadło od jej ciała. Spojrzała na mnie przenikliwym, ale i lekko przerażonym wzrokiem.
- Zrobiłeś to specjalnie? - zapytała powoli.
- Nie... wiesz dobrze, że nigdy bym czegoś takiego nie zrobił. Nie tobie.
- Dlaczego tak wolno mi przechodzi? I dlaczego tak cholernie boli mnie ten brzuch?! - ryknęła wściekła, uderzając pięścią o bolącą część ciała, obecnie ukrytą pod szarą pościelą.
- Będziesz miała operację... - wyznałem powoli.
- Co? Dlaczego? I po co?
- Nie denerwuj się. Po operacji wszystko ci wytłumaczę. - obiecałem
- Mam dać się pociąć, nie znając powodu? Oszalałeś blondasie?
- Wiesz, że urodziłaś się z chorymi nerkami? Teraz coś się z jedną stało i muszą to naprawić.
- Czemu? Przecież do tej pory wszystko było dobrze... - zamyśliła się
- Nie wiem - skłamałem.
- Kiedy ma być ta operacja?
- Myślałem, że będzie od razu, jak tylko to wykryli, ale... nie wiem, dlaczego zwlekają, cały czas jestem tu z tobą. - uśmiechnąłem się, po czym poczułem delikatny ból w wardze... prawdopodobnie była rozcięta.
- Cały czas jesteś ze mną.. ? - spytała z lekkim niedowierzaniem w głosie.
- Tak, przecież się kocham. - przyznałem
- Ja ciebie też... więc... skoro tu jesteś... kto ci to zrobił? - spytała, wskazując ręką na moją twarz.
- Nie martw się o to. Na razie to jest nie ważne - powiedziałem, ściskając mocniej jej dłoń.
Do sali wszedł Adrian.
- Załatwiłem Niall. Wszystko jest gotowe - zwrócił się do mnie, najwyraźniej nie zauważając obudzonej Marty.
Ta jednak, przywitała się, nie zwracając uwagi na to co powiedział.
- Cześć Adi. Co tu robisz?
Chłopak natychmiast spojrzał w jej stronę. Uśmiechnął się promieniście i podszedł do niej.
- Jak się czujesz? - zapytał
- Boli mnie brzuch... Co jest gotowe? - wróciła do tego, co powiedział, gdy wszedł
Adrian spojrzał na mnie. Kiwnąłem głową.
- Zaraz przyjdą pielęgniarki i zawiozą cię na salę operacyjną. Nie martw się. Wszystko będzie dobrze - zapewnił ją
- Każdy wie, że to tylko puste słowa. - powiedziała pesymistycznie.
Do sali weszły trzy siostry.
- My po nią - rzekła jedna
- Co się panu stało? Proszę ze mną - powiedziała miłym tonem druga, podchodząc do mnie i ciągnąc mnie za rękaw
- To nie ważne, chcę być z nią do końca. - zaparłem się
- Damy wam minutę - rzekła uprzejmie trzecia i wszyscy wyszli z sali.
Uklęknąłem szybko przed łóżkiem, ponownie łapiąc Cherry za dłoń. Do moich oczu cisnęły się łzy...
- Pamiętaj, że nie ważne co się stanie, zawsze będę cię kochał. Zawsze będę z tobą. Jesteś silna, wiem, że to przetrzymasz...
- Niall - przerwała mi - wiesz, że po operacji mogę się nie obudzić?
- Obudzisz się. Jestem pewien - wysiliłem się na uśmiech.
Pierwsza łza popłynęła na mój policzek, lądując na dłoni Marty.
- Ale jeśli nie... proszę, nie załamuj się. Pamiętaj, że zawsze będę cię wspierać, nie ważne czy stąd czy z tam tąd - powiedziała, wskazując na sufit. - Rób to co kochasz, otaczaj się dobrymi ludźmi, szanuj swoje życie. I nigdy nie przestawaj ani śpiewać ani grać. Obiecujesz? - zapytała ostatecznie
- Ale..
- Obiecujesz? - ponowiła pytanie.
Westchnąłem. Wstałem i pocałowałem ją czule w usta, tak, jakby to było nasze ostatnie pożegnanie.
- Obiecuję - rzekłem cicho, a kolejne łzy wylały się z moich oczu.
Puściłem jej dłoń, spojrzałem na nią ostatni raz i wyszedłem z sali. Pielęgniarki od razu rzuciły się do drzwi. Znów usiadłem na białym krześle, obok Adriana.
- Co ci się stało? Nie miałeś tego, kiedy przyszedłem do sali pierwszy raz. - powiedział chłopak. - To Zayn?
Nie zrozumiałem o co mu chodzi, ale przetarłem rękawem po łuku brwiowym. Zobaczyłem nic innego jak zaschniętą krew. Już całkowicie zapomniałem o tamtej sytuacji...
- To nieco bardziej skomplikowane niż się wydaje - rzekłem krótko.
Adrian cicho prychnął, a potem pokiwał głową
- Dla mnie to raczej jasne. Oboje ją kochacie. Ona tak samo, kocha was dwóch, ale wybrała ciebie. Tylko nie znam powodu wyboru.
- Zayn znalazł sobie dziwkę o złym czasie i o złej porze - powiedziałem bez skrupułów, patrząc w kafelki
- Teraz już wszystko rozumiem. Już nawet wiem kiedy to było...
- Kiedy? - spojrzałem na niego
- Spotkałem ją wtedy na górce... Pierwszy raz. Powiedziałem jej to, co leżało mi na sercu kilka lat. Odpowiedziała, że czuje coś do kogoś innego.
- Kochasz ją ? - spytałem szybko.
Chłopak spojrzał na mnie podejrzliwie, jakby bał się tego, co za chwilę wypowie.
- Tak, ale...
- Jezu... - wyrwało mi się
- Ale wiem, że nie mam szans, dlatego nie walczę. Cieszę się, że mam jej przyjaźń. Za to co zrobiłem myślałem że najzwyczajniej w świecie dostanę w pysk, gdy mnie zobaczy. Zasługuje na kogoś takiego jak ty. - wyznał, ze szczerością w oczach.
- Dzięki.

- Co z nią? - spytałem lekarza, który po ponad czterech godzinach wyszedł z sali operacyjnej.
- Proszę iść do domu, obudzi się co najmniej jutro. - rzekł, mijając mnie.
- Ale wycieliście ją? Wszystko jest w porządku? - dopytywałem, podążając za nim
- Wszystko okaże się, gdy się obudzi. Proszę iść do domu.
Zatrzymałem się i spuściłem głowę. Nie spałem już chyba 48 godzin. Zadzwoniłem po Liama, żeby po mnie przyjechał.

***Piątek rano***

- Niall, chodź. Spóźnimy się na samolot. - poganiał mnie Harry.
- Jeszcze chwilę... Nie odleci bez nas - mówiłem, wpatrując się w moją dziewczynę, za szybą.
Już 4 dni leży w śpiączce, a ja cały czas przy niej czuwam. Dziś wylatujemy do Ameryki. W trasę. Na ponad miesiąc...
- Chodź Nialler - rzekł stanowczo Liam, ciągnąc mnie za rękaw.
Spuściłem głowę i ruszyłem powoli w stronę drzwi. Liam objął mnie ramieniem.
- Będziemy mieli informacje od Karoline i Pauli. Wszystko będzie dobrze Niall - pocieszał mnie.
Nie potrafiłem mu teraz na nic odpowiedzieć. A miała obudzić się na drugi dzień... Naiwnie uwierzyłem w słowa lekarzy. Jak dziecko.
Siedząc w samolocie, słuchałem naszej ulubionej, smutnej piosenki. Przez cały czas patrzyłem na jej zdjęcie, które mam na tapecie. Zrobiłem je, gdy po mojej imprezie urodzinowej spała u mnie. Była taka słodka...
__________________________________________

Cześć ! ^^
Dziś byłam/jestem chora, nie poszłam do szkoły, więc naskrobałam to co jest wyżej :)
Słyszeliście to? Niezły jest... Był uwielbiany, zanim stał się sławny. I LIKE IT !
Chłopcy odwiedzili wodospad Niagara ^^ zdjęcia : <1> <2> <3> <4> <5>
A tu zdjęcia wykonane przed Molson Amphitheatre w Toronto <1> <2>
Olly z Niallem <klik>
Dziś ( w właściwie w tej chwili ) chłopcy robią 1D Watch Party ! <klik>
I wszyscy szczęśliwi !
A tu jest fajny konkurs TT.
RT tego tweeta, follow someonetoadore i napisz do niej, że bierzesz udział w konkursie. Proste? Nawet bardzo, a nagroda fajna :)
Co sądzicie o rozdziale? ^^
Wiśnia :D





4 komentarze:

  1. Takie tam mistrzostwo. Cooooś pięknego ! Masz talent, nie marnuj tego ;D Czekam na kolejne dzieła mistrza :D i pewnie nie tylko ja ;D

    OdpowiedzUsuń
  2. http://tlumaczeniawywiadow1d-jb-inne.blogspot.com/ nowe tlumaczenie! :) + chce juz kolejny rozdział Cherry! :*

    OdpowiedzUsuń
  3. O MATKO. STRASZNIE SIE WZRUSZYLAM. KOCHAM TEEEGO BLOGA <3

    OdpowiedzUsuń
  4. jest mega, jak zwykle ;d
    czytam dalej ;d
    xoxo

    OdpowiedzUsuń